Postrzelony trener zamierza wrócić do zawodu
2014-03-14 13:10:05; Aktualizacja: 10 lat temuJeszcze nie tak dawno temu wydawało się, że kolumbijski trener Luis Fernando Montoya ma wszystko czego dusza zapragnie. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna.
W 2004 roku wówczas 42-letni Montoya na przekór wszystkim osiągnął wielki sukces z klubem Once Caldas, zdobywając Copa Libertadores. W finale po rzutach karnych pokonali obrońcę tytułu Boca Juniors i po raz pierwszy w historii klubu sięgnęli po mistrzostwo Ameryki Południowej.
Trener powrócił do Kolumbii z podniesioną głową, jako bohater. Nie wiedział jednak, że dziesięć dni później stanie przed największym wyzwaniem swojego życia.
22 grudnia 2004 roku podczas włamania do jego rodzinnego domu Kolumbijczyk ochronił przed bandytami żonę Adrianę. Montoya został postrzelony trzykrotnie, z czego jeden z pocisków uszkodził rdzeń kręgowy. Choć przeżył atak, nazywany w swoim kraju „El Profe” stracił czucie w dolnych kończynach i był przypięty do aparatury by móc oddychać. Dopiero od 2009 roku, szkoleniowiec potrafi ponownie samodzielnie oddychać.Popularne
- Zajęło mi trochę czasu, abym przestał zadawać sobie pytania: - Dlaczego akurat wtedy? Dlaczego to mi się przydarzyło? Ale właśnie wtedy zdałem sobie ze wszystkiego sprawę i postanowiłem, że muszę iść ciągle do przodu – powiedział Montoya.
Jego ostatecznym celem jest powstanie z wózka inwalidzkiego. Czynnikiem motywującym go w tej bitwie jest miłość do piłki nożnej.
- Każdego dnia myślę o powrocie do pracy trenera. Wiem doskonale, że to jest trudne, ale muszę walczyć i spróbować spełnić to marzenie aby przekonać się, czy rzeczywiście mogę to zrobić. Jeśli uda mi się, będę bardzo szczęśliwy. Jeśli nie, przynajmniej będę miał satysfakcje z tego, że walczyłem o to, co chciałem – kontynuuje.
Montoya skomentował także szansę Kolumbijczyków na nadchodzącym Mundialu w Brazylii.
- Jest tu kilka osób które uważa, że wyjście z grupy będzie łatwe. Nie widzę tego w ten sposób. W futbolu jak w życiu, trzeba stawiać małe kroczki. Najpierw wyjdźmy z grupy a potem zobaczymy, na co nas stać. Dotarcie do półfinału byłoby fantastycznym wyczynem. Mimo kontuzji Radamela Falcao mamy na tyle dobrych piłkarzy, by to osiągnąć. Nie możemy jednak wykluczyć takich zespołów jak choćby Brazylia, Argentyna, Hiszpania, Niemcy czy Włosi.