Pracował w Śląsku Wrocław, teraz odsłonił kulisy rozstania. „Český Bajerántek”

2024-11-12 15:00:04; Aktualizacja: 1 tydzień temu
Pracował w Śląsku Wrocław, teraz odsłonił kulisy rozstania. „Český Bajerántek” Fot. Mateusz Porzucek PressFocus
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: Andrzej Gomołysek [X]

Śląsk Wrocław rozstając się z trenerem Jackiem Magierą pożegnał również dyrektora sportowego Davida Baldę. Pewną absurdalną historią, związaną z Czechem na portalu X podzielił się Andrzej Gomołysek, a więc były analityk urzędującego wicemistrza kraju. Postanowił on odsłonić kulisy swojego ubiegłorocznego odejścia.

Mamy już prawie połowę sezonu, a Śląsk Wrocław dalej okupuje ostatnią lokatę w ligowej tabeli, dlatego też potrzebna była stosowna reakcja. Tym oto sposobem klubowe władze podjęły decyzję o zwolnieniu szkoleniowca Jacka Magiery, którego miejsce zajęła trenerska dwójka w postaci Michała Hetela oraz Marcina Dymkowskiego.

Z wrocławskim klubem pożegnał się również dotychczasowy dyrektor sportowy David Balda, a jego rolę przejął były piłkarz Rafał Grodzicki.

Absurdalną historię związaną z Czechem na portalu X opublikował były analityk urzędującego wicemistrza kraju Andrzej Gomołysek.

W ubiegłym roku postanowiono zakończyć z nim współpracę, a on odsłonił teraz kulisy całego rozstania. Jak się okazuje, ówczesna postawa Baldy, który dopiero zaczynał wtedy swoją przygodę w Śląsku, była mocno nie na miejscu.

„A skoro Český Bajerántek już oficjalnie tango down, pora na anegdotę.

Pierwszą i ostatnią rozmowę z dyrektorem sportowym miałem po dwóch miesiącach jego pracy. Była to ta, na której mnie zwalniano. Samo zwolnienie było zresztą tak bardzo na rympał, że musiałem czekać dwa dni na papier że jestem zwolniony z obowiązków, więc na wszelki wypadek przychodziłem nic nie robiąc.

Ale ja nie o tym. Dyrektor powiedział, żebym sobie odpoczął przez miesiąc, po czym porozmawiamy o pracy w akademii. Po miesiącu dzwonię, piszę, zero kontaktu, w końcu informacja, że odezwie się po zakończeniu okienka.

Oczywiście się nie odezwał, ja już też, kontrakt ze Śląskiem rozwiązałem za porozumieniem (tu pełna profeska i ukłony do klubowej ówczesnej góry), wychodzę akurat z budynku klubowego z papierami i wpada na mnie on.

«Ćieść Anziej, nie dzwoniłem, bo nie ma dla Ciebie pracy w akademii, bo nie mamy kamer».

Nie uznaje tego nawet za drugą rozmowę, bo nie wiedziałem co odpowiedzieć. Ale na swój sposób poczułem podziw, że mając te dwie sekundy zdołał wymyśleć coś tak absurdalnie głupiego” - napisał.