Prezes Śląska Wrocław nie bawił się w dyplomację. „On jest symbolem przegranego mistrzostwa”

2024-09-13 22:42:27; Aktualizacja: 9 godzin temu
Prezes Śląska Wrocław nie bawił się w dyplomację. „On jest symbolem przegranego mistrzostwa” Fot. Mateusz Porzucek | PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Radio Wrocław

Bardzo szybko się okazało, że transfer Patryka Klimali do Śląska Wrocław był wielką pomyłką. O napastniku, który został wypożyczony do Sydney FC, wypowiedział się na antenie Radia Wrocław Patryk Załęczny. „Oczywiście bardzo dobrze mu życzymy” - powiedział prezes polskiego klubu.

Patryk Klimala wracał do Polski z zamiarem odbudowania kariery, która podupadła po nieudanych latach za granicą. Z otwartymi rękoma przywitał go Śląsk Wrocław, oferując mu lukratywny, jak na nasze realia, kontrakt.

Już po jedenastu meczach rundy wiosennej Jacek Magiera zwątpił w przydatność 26-latka, odsuwając go od pierwszego zespołu. Na poziomie Ekstraklasy prezentował się naprawdę słabo, marnując kilka dogodnych okazji.

Na starcie nowych rozgrywek Klimala występował w trzecioligowych rezerwach. Po pełnych zwrotów akcji dniach został w końcu wypożyczony do australijskiego Sydney FC. Co istotne, w porozumieniu znalazła się opcja wypożyczenia.

Temat zawodnika ze Świdnicy przy Oporowskiej nie umarł i zapewne szybko się to nie zmieni. Na antenie Radia Wrocław zapytano o niego Patryka Załęcznego, który posłużył się mocnym stwierdzeniem.

- Wielu kibiców postrzega Patryka Klimalę przez nietrafioną bramkę, bo tak można powiedzieć, z meczu z Ruchem. Patryk jest tak jakby tym symbolem przegranego mistrzostwa przez Śląsk Wrocław. Oczywiście bardzo dobrze życzymy Patrykowi, bo umiejętności ma - powiedział działacz wicemistrzostwa Polski.

- Jeżeli się tam odbuduje, a wierzymy, że tak się stanie, być może cały ten klimat i otoczka wokół niego będzie na plus - albo wróci do nas odbudowany i będziemy wtedy się zastanawiać, co z Patrykiem - czy będzie piłkarzem Śląska, czy Sydney FC zdecyduje się wykupić zawodnika i Klimala zostanie w Australii - dodał.