Przebijanie balonika. Legia wygrywa z Podbeskidziem

2012-09-03 23:26:27; Aktualizacja: 12 lat temu
Przebijanie balonika. Legia wygrywa z Podbeskidziem Fot. Transfery.info
Paweł Machitko
Paweł Machitko Źródło: Transfery.info

Najwięcej się działo przed meczem. Dyskusja "zamkną Żyletę czy nie?", "jeśli tak, to na jak długo?".

Ostatecznie urzędnik postawił śmieszne ultimatum, polegające na tym, że trybuna najzagorzalszych sympatyków Legii zostanie zamknięta do końca rundy jesiennej w przypadku odpalenia pirotechniki czy niedrożności dróg ewakuacyjnych (co przełożyło się na zakaz wywieszania flag i transparentów). W związku z tym widzów był mniej, aniżeli można było się spodziewać, a reakcje większości kibiców ograniczyły się do sporadycznych wyzwisk kierowanych w stronę wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego, no i podbijania baloników. Mała grupa wyłamała się jednak z braku dopingu - dzieci z pierwszych klas podstawówek siedzące na jednym z łuków głośno zaczęły okazywać swoje wsparcie dla gospodarzy, w panującej wokół ciszy dało to efekt dość komiczny (pozytywnie!), szkoda, że pojawiły się wówczas gwizdy z drugiej strony.

 
Piłkarsko mecz był bardzo specyficzny. Podbeskidzie pierwszą sytuację stworzyło sobie przy okazji bramki, świetna wymiana podań, parę błędów defensywnych Legi, i gości mogli przez blisko siedemdziesiąt minut cieszyć się z prowadzenia. Potem jednak było tylko gorzej. Nie potrafili się utrzymać przez dłuższy czas przy piłce i drugim golem zapachniało właściwie tylko raz. Legia natomiast prowadziła grę, ale nic z tego nie wynikało, a już szczególnie irytował Radović, to cień piłkarza z poprzednich sezonów, nie zmienia tego bramka zdobyta w doliczonym czasie gry.
 
Odkryciem meczu jest dla mnie Jorge Salinas. Takich zawodników brakuje Ekstraklasie. Świetna technika, przegląd pola, polot, czyli cechy na wagę złota u ofensywnego pomocnika. Coś jak Melikson, tylko, że grający na większej fantazji, może trochę bardziej chaotyczny. Oczywiście to początek 20-letniego Paragwajczyka w Ekstraklasie, ale wygląda na to, że dzięki wcześniejszym występom w słowackim Trenczynie, problem aklimatyzacji nie będzie dotyczył. Po wyzdrowieniu Wolskiego Legia może mieć nawet kłopot bogactwa w linii środkowej, trener Urban może się z tego tylko cieszyć, co nie jednak nie zrekompensuje mu braku rezerwowego napastnika. 
 
A i zapomniałbym o Żyrze, który wyrównał stan meczu. Przez większość spotkania robił sporo, żeby facebookowa grupa "Gram lepiej niż Żyro" zyskała jak najwięcej fanów. Parę przebłysków jednak się pojawiło, no i przede wszystkim spokojne wykończenie akcji w osiemdziesiątej minucie. Mimo wszystko, mecz trzeba mu zaliczyć na plus.
 
Jak to stwierdził Marek Saganowski, Legia wciąż jest zespołem ze sporymi rezerwami, ale i tak lideruje lidze z kompletem punktów. Dziewięć bramek w trzech meczach to dobry prognostyk dla kibiców Wojskowych.