Sandecja Nowy Sącz i Śląsk Wrocław to ostatnia środowa para w ramach 1/8 finału Pucharu Polski. Przed startem tej rywalizacji faworytem do wygrania byli goście, ale z przebiegu meczu nie udało się wyłonić zwycięzcy.
Senegalczyk z włoskim paszportem do siatki nie trafił, ale nie to jest najważniejsze. W związku z zaistniałą sytuacją w obronie 27-latka stanęli jego koledzy i w geście solidarności wszyscy udali się do szatni, a mecz nie będzie kontynuowany.
Nie wszyscy do końca zgadzają się z tą reakcją. Inny pogląd zaprezentował między innymi bramkarz Śląska Wrocław, Rafała Leszczyński.
- Pierwszy raz się spotkałem z taką sytuacją, że drużyna zeszła z boiska. Na pewno nie była to łatwa sytuacja dla tego zawodnika, ale czasami są mecze, gdzie na stadionach krzyczy 60 tysięcy ludzi i nie jest to jakaś nadzwyczajna sytuacja. Na pewno nie jest to miłe i deprymuje. Szkoda, że w takich okolicznościach.
- Byliśmy bardzo zaskoczeni tym, co się wydarzyło. Chyba nigdy nikt w Pucharze Polski czegoś takiego nie przeżył. Dziwna sytuacja. Trzeba się z tym jakoś zmierzyć - dodał.
Na razie nie wiadomo, jaka będzie decyzja co do rezultatu rywalizacji. Sprawą na pewno zajmą się niezwłocznie odpowiednie organy.