Real Madryt raz jeszcze postara się o hitowy transfer z Chelsea

Ciężko nazwać sytuację ekipy ze Stamford Bridge stabilną. Klub jest u progu sprzedaży, dyrektorzy, trenerzy czy piłkarze nie wiedzą, w czyje ręce trafią i jakie będą plany nowego właściciela. To wszystko rodzi wiele pytań.

Zawodnicy, tak jak każdy pracownik, a może nawet bardziej, chcą wiedzieć, na czym stoją. Wszak zarabiają krocie, a w momencie podpisania umowy są niejako przywiązani do miejsca pracy.

„The Blues” lada dzień mogą znaleźć się w położeniu, gdy największe gwiazdy zechcą odejść do klubów, których sytuacja jest o wiele stabilniejsza, a przy tym nadal mogą pobierać wysokie wynagrodzenia. Jednym z nich z pewnością mógłby być Real Madryt.

Jest też druga strona medalu. Nowy właściciel na pewno będzie chciał zaznaczyć swoją obecność w londyńskiej ekipie kilkoma inwestycjami w kadrę. Triumfator Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu jest mocno zainteresowany Aurélienem Tchouaménim i Declanem Rice’em, a w przypadku przybycia jednego z nich, wystawiony na sprzedaż mógłby zostać N’Golo Kanté. Jego umowa wygasa za kilkanaście miesięcy.

Na razie 31-latek nie daje powodu, by sądzić, że chce on zmienić pracodawcę. Przez najbliższe tygodnie jego sytuacja może jednak ulec zmianie. Tego oczekują inni giganci piłki.

Florentino Pérez w przeszłości już co najmniej dwukrotnie (w 2016 i 2019 roku) próbował sprowadzić Francuza. Na radarach „Los Blancos” znajdował się on także w 2020 roku.

Jeśli zatem defensywny pomocnik pojawi się na rynku transferowym, madrytczycy z pewnością spróbują wykorzystać okazję, tak jak zrobili to z Tonim Kroosem czy Davidem Alabą.

„AS” podkreśla, że na ten moment priorytety na lato są trzy: Kylian Mbappé, Erling Braut Haaland i Tchouaméni. Dostępność Kanté może jednak doprowadzić do wyrzucenia z listy tego ostatniego gracza.

Etatowy reprezentant Francji w tym sezonie uzbierał 32 występy, zdobył dwie bramki oraz zanotował pięć asyst.