W sobotni wieczór na Parc des Princes gospodarze musieli ciężko zapracować na kolejne zwycięstwo w Ligue 1. Obrońcy tytułu pokonali oponenta z czołówki rozgrywek 2:1. Wynik ustalił Kylian Mbappé, a wcześniej do siatki trafiali też Lionel Messi i dla gości Gaëtan Laborde.
Pomimo wszystko, za największego pechowca tego wydarzenia można uznać 25-letniego Sanchesa. Zgodnie z planem reprezentant Portugalii otrzymał od Christophe'a Galtiera trochę czasu na wdrożenie się do rytmu meczowego po wyleczeniu urazu mięśnia przywodziciela.
Środkowy pomocnik pojawił się na murawie w 72. minucie, zastępując Fabiána Ruiza. Dosyć szybko okazało się jednak, że zmiennik nie był w stanie dotrwać do końcowego gwizdka. Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry w miejsce poszkodowanego zjawił się więc Danilo Pereira.
Podczas pomeczowej konferencji szkoleniowiec paryżan oznajmił, że ściągnięcie Sanchesa było dmuchaniem na zimne, aby nie ryzykować pogłębienia problemu zdrowotnego.
– Podczas poślizgu Renato Sanches poczuł lekkie naciągnięcie mięśnia. Powracał po kontuzji, więc wolał wcześniej opuścić boisko. Na razie nie wiemy, jak poważny jest to uraz – odpowiedział Galtier.
Następny mecz o punkty PSG rozegra w Lidze Mistrzów. W najbliższą środę zespół wybierze się do Lizbony z misją przybliżenia się do wyjścia z fazy grupowej w starciu z Benficą.
Po dziewięciu kolejkach na krajowym podwórku paryżanie zasiadają w fotelu lidera z dwoma oczkami przewagi nad Olympique'iem Marsylia.
Sam Sanches z kolei w tym sezonie rozegrał siedem spotkań, co przełożyło się na jedno trafienie.