Ryzyko się opłaciło. Kulisy nieoczywistego transferu Stali Mielec

2024-12-03 10:04:06; Aktualizacja: 16 godzin temu
Ryzyko się opłaciło. Kulisy nieoczywistego transferu Stali Mielec Fot. FotoPyK
Jan Chromik
Jan Chromik Źródło: Weszlo.com

Łukasz Wolsztyński swoim trafieniem zapewnił remis Stali Mielec w starciu z Legią Warszawa. Ostatnio prezentuje się naprawdę dobrze, jednak początkowo jego transfer mógł budzić duże wątpliwości. W rozmowie z portalem Weszlo.com napastnik zdradził kulisy przyjścia do klubu.

Łukasz Wolsztyński najlepiej może być kojarzony ze swojej gry w Górniku Zabrze - wraz z Igorem Angulo stanowił on o sile ofensywy zespołu, który jako beniaminek w sezonie 2017/2018 zagwarantował sobie miejsce w eliminacjach do europejskich pucharów.

W sumie w trójkolorowych barwach zapisał on na swoim koncie 17 trafień i 18 asyst w 110 spotkaniach. Z klubem rozstał się w marcu 2021 roku i stopniowo obniżał loty - kilkumiesięczny pobyt w Arce Gdynia był kompletnym niewypałem, później półtora roku spędził w Chojniczance Chojnice, której pomógł w awansie do I ligi, a następnie zupełnie nie odnalazł się w II-ligowej Kotwicy Kołobrzeg.

Patrząc na losy Wolsztyńskiego, szokiem było to, że po nieudanym epizodzie na trzecim poziomie rozgrywkowym latem 2023 roku trafił on do Ekstraklasy, gdzie podpisał kontrakt ze Stalą Mielec.

W poprzednim sezonie na boisku pojawiał się tylko czasami i to jedynie na parę minut z ławki rezerwowych, ale pod jego koniec zapisał na swoim koncie dwa trafienia. W trwającej kampanii dostaje więcej czasu na boisku - wystąpił już w 14 spotkaniach i trzy razy trafił do siatki.

W rozmowie z portalem Weszlo.com Wolsztyński zdradził kulisy swojego nieoczywistego transferu do drużyny z Podkarpacia.

- Do Stali też nie przyszedłem od razu, nikt nie dał mi kontraktu w ciemno. Najpierw przez dwa tygodnie pokazywałem się trenerowi Kieresiowi podczas testów. Po tym czasie trener, któremu przy okazji bardzo za to dziękuję, powiedział, że się nadaję i mam przyjść do Stali. Oczywiście pewne reguły zostały określone. Wiedziałem, że nie jestem numerem jeden w ataku, przynajmniej na starcie. Wziąłem to na klatę, powiedziałem, że w punkcie wyjścia nie będę „jedynką”, ale zrobię wszystko, żeby z czasem to zmienić. I dziś jak równy z równym walczę z Ilją Szkurinem o wyjściowy skład. Dzięki ciężkiej pracy znacznie poprawiłem swój status. Znam swoją wartość i wiem, że mam jakość, by spokojnie w Ekstraklasie funkcjonować. Ale bez wątpienia na początku mój transfer nie był oczywisty. Kilku osobom, które nie wierzyły, utarłem nosa - stwierdził blisko 30-letni napastnik.

Cała rozmowa z Łukaszem Wolsztyńskim dostępna jest tutaj.