Schick: Byłem wściekły na Juventus

2017-11-07 12:20:23; Aktualizacja: 7 lat temu
Schick: Byłem wściekły na Juventus Fot. Transfery.info
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Reporter Magazin

Patrik Schick zdradza, dlaczego nie doszło do jego transferu do Juventusu, a także przyznaje, że liczy na transfer do większego klubu niż Roma.

21-latek był tego lata bohaterem długiej sagi transferowej. W pewnym momencie niemal pewny wydawał się jego transfer do Juventusu, gdzie zawodnik przeszedł nawet testy medyczne. Ostatecznie zawodnik trafił jednak do Romy, a w rozmowie z czeskim „Reporter Magazin” zdradził kulisy całej operacji.

- Transfer? To było niespodziewane i dobre uczucie. Sezon się zakończył, a ja mogłem wybrać, oferty, które najbardziej mnie zadowalały pochodziły z Rzymu, Mediolanu i Turynu. Ostatecznie zdecydowałem się na Juventus. Zadzwonił do mnie sam [wiceprezydent „Bianconerich”] Pavel Nedved, wszystko brzmiało bardzo ekscytująco - zaczął Schick.

- Już nie mogłem się doczekać i szczerze mówiąc już w czerwcu czułem się zawodnikiem Juventusu. Tak jednak nie było...

Zawodnik przeszedł testy medyczne w klubowej klinice J-Medical, ale te wykazały, iż ma on niewielkie problemy z sercem, które wymagały od niego kilkutygodniowego odpoczynku. To właśnie ta diagnoza sprawiła, że transfer Czecha do mistrzów Włoch upadł.

- Wiedziałem, że to nic poważnego, zwykłe zapalenie, które z czasem by przeszło. Czułem się dobrze, wiedziałem, że wystarczy czasu, bym odpoczął i wszystko wróciłoby do normy, ale Juventus opóźnił transfer. Gdy wróciłem z wakacji, pan Pavel Paska [agent Schicka - przyp. red.] powiedział, że muszę udać się do Turynu, by przejść kolejne testy. Odpowiedziałem, że nigdzie nie jadę, ta sytuacja działała mi już na nerwy, nie chciałem lecieć do Turynu, to byłoby bez sensu.

- Nie robiło mi to już żadnej różnicy, byłem trochę wściekły. To rozważne podejście było wtedy niewskazane, a w połowie lipca moja klauzula wykupu za 25 milionów przestawała obowiązywać. Z tego co wiem, prezydent Sampdorii [Massimo Ferrero] mógł wyznaczyć wtedy swoją cenę i zażądać jak najwyższej kwoty. Tak właśnie uczynił, cena wzrosła do 40 milionów.

Włoskie media donosiły, że Juventus później ponownie próbował przekonać Sampdorię do sprzedaży napastnika, ale w walce o Schicka przewodził już Inter. Także mediolańczycy musieli jednak obejść się smakiem, ponieważ Czech wybrał ofertę Romy.

- Kiedy podpisałem kontrakt, poczułem wielką ulgę, w końcu mogłem się skoncentrować tylko na mojej grze. Teraz jestem na pewno spokojniejszy niż miało to miejsce w Genui, ponieważ gdy przeprowadzałem się do Włoch, byłem nikim, teraz moi koledzy już mnie znają.

- Pieniądze? Postrzegam je jako motywację i mam nadzieję, że w ciągu kilku lat będę mógł się przenieść do jeszcze większego klubu, gdzie, co logiczne, będę zarabiać jeszcze więcej. Taka motywacja zawsze bardzo mi pomagała. Trudno jest przenieść się na poziom jeszcze wyższy niż ten Romy, ale jest kilka takich klubów... Powiedzmy choćby o Realu Madryt, Barcelonie czy Manchesterze United.