Początek kariery wychowanka Ząbkovii Ząbki, a później także zawodnika łódzkiego ŁKS-u trochę spowolnił. Na początku sierpnia środkowy pomocnik bardzo ucieszył się na wieść o zagranicznym transferze do Brøndby. Z tytułu sprzedaży klub dwukrotnego mistrza Polski zainkasował ponad milion euro.
Z perspektywy czasu ten ruch średnio się opłacił piłkarzowi, jeżeli chodzi o zbierane doświadczenie w duńskiej elicie. Na poziomie ligowym rozegrał raptem parę minut po wejściu z ławki z walczącym o utrzymanie Hvidovre.
Poza tym dostał szanse w Pucharze Danii. Trzykrotnie zaznaczył też obecność w ekipie rezerw, lecz bez żadnego konkretnego przełożenia na liczby przy bezpośrednim udziale w akcjach bramkowych.
Dlatego też kroi się realna szansa powrotu Kowalczyka do ojczyzny w styczniu. W którym miejscu reprezentant Polski U-20 mógłby się konkretnie rozwinąć?
Według Tipsbladet.dk na stole pojawiają się dwie opcje: Śląsk Wrocław lub powrót do ŁKS-u.
W grę wchodzi jedynie wypożyczenie.
Przewagę w korespondencyjnym wyścigu o perspektywicznego piłkarza wydaje się mieć lider Ekstraklasy.
Działaczom Brøndby, obecnie drugiej siły Superligaen zaraz za FC Midtjylland, zależy na tym, aby świetnie grający obiema nogami zawodnik obracał się w jak najlepszej ekipie.
ŁKS okupuje drugi biegun klasyfikacji.
Umowa Kowalczyka z obecnym pracodawcą obowiązuje do 30 czerwca 2027 roku.