Grzegorz Krychowiak od dawna nie prezentuje najlepszego poziomu. Jego szczytowa forma przypadła na okres w Sevilli i Mistrzostwa Europy we Francji. Problem jest taki, że miało to miejsce siedem lat temu...
Nie bez powodu pomocnik Abha Club po mundialu w Katarze nie występował w reprezentacji.
W momencie, gdy od Fernando Santosa oczekiwano sporych zmian, do kadry wrócił właśnie Krychowiak. Co więcej, zarówno w starciu z Wyspami Owczymi, jak i Albanią wystąpił od pierwszych minut.
Na stadionie w Tiranie 33-latek rozegrał swój jubileuszowy, setny mecz w narodowym trykocie. Specjalną okazję naznaczył naprawdę złym występem.
Krzysztof Stanowski w swoim felietonie dla Weszło.com nie oszczędził zespołu Fernando Santosa, krytykując między innymi Roberta Lewandowskiego. Dla dziennikarza Krychowiak to w pewnym sensie „symbol” kadry.
„[...] Mamy też symbol tej kadry, dycha na plecach, sto meczów na liczniku (czternaście udanych). Wprawdzie czasami coś spieprzy z tyłu, ale za to nie daje niczego do przodu. On z kolei się nie wybiela, jest ponad to, nie dyskutuje z durniami, bo mu krem z brokułów w Paryżu stygnie. Mamy jakieś mniejsze lub większe ciamajdy, które już na konferencjach są w defensywie i próbują nieporadnie przekazać, że nie są aż tacy słabi, jak się wydaje. I tłum gości, którzy się przewijają i nikt do końca nie wie po co” - napisał współwłaściciel Kanału Sportowego.