Sobotnie starcie w trzeciej klasie rozgrywkowej w Anglii pokazało, jak dużo może stracić przeciętny kibic opuszczający stadion tuż przed końcem regulaminowego czasu gry.
W tym momencie w spotkaniu Charltonu z Ipswich Town widniał wynik 2:2, kiedy to spiker zawodów ogłosił, że arbiter przedłużył rywalizację obu ekip o sześć minut.
I ten dodatkowy okres spędzony przez piłkarzy na boisku okazał się wystarczający do zdobycia przez nich aż... czterech bramek.
Najpierw dwukrotnie na listę strzelców wpisali się gracze gości - Freddie Ladapo oraz Samy Morsy.
W tej sytuacji można było przypuszczać, że Ipswich Town, dzięki znakomitej końcówce wskoczył na pozycję lidera League One.
Tymczasem Charlton nie dał za wygraną i popisał się zaliczeniem fantastycznego comebacku, by po trafieniach Thomas Terell i George'a Dobsona po raz drugi w tym meczu odrobić dwubramkową stratę do wyżej notowanego przeciwnika.
Ten punkt może w dalszej części rozgrywek okazać się niezwykle cenny dla gospodarzy, którzy mają na razie cztery „oczka” straty do miejsca gwarantującego udział w barażach.
90 mins: 2️⃣-2️⃣
— Charlton Athletic FC (@CAFCofficial) October 30, 2022
FT: 4️⃣-4️⃣
🍿 Sit back, relax and enjoy the MADDEST stoppage time that you will probably ever see!
🔴⚪️ #cafc pic.twitter.com/dfVg0q5yEQ