SZEŚCIU nieoczywistych bohaterów weekendu

2021-09-20 15:47:26; Aktualizacja: 3 lata temu
SZEŚCIU nieoczywistych bohaterów weekendu Fot. Xinhua / PressFocus
Kamil Freliga
Kamil Freliga Źródło: Transfery.info

Miniony weekend na europejskich boiskach obfitował w bramki strzelane w ostatnich minutach meczów. Odbyło się też kilka derbowych starć. Poniżej sześciu bohaterów ostatnich kilkudziesięciu godzin.

Przemysław Frankowski (RC Lens)

O bardzo udanym wejściu do francuskiej Ligue 1 można mówić wprzypadku Przemysława Frankowskiego. Reprezentant Polski latemzamienił amerykańskie Chicago Fire na RC Lens i szybko stał siębardzo ważnym elementem w układance trenera Francka Haisego.

Ustawiany nalewym wahadle 26-latek ma już na koncie trzy asysty, a wsobotnim, derbowym meczu przeciwko Lille strzelił debiutanckiegogola na wagę bardzo cennego zwycięstwa 1-0.

Od jakiegoś czasu forma Frankowskiego utrzymuje się na wysokimpoziomie. Selekcjoner polskiej drużyny narodowej Paulo Sousa widziałgo w podstawowym składzie na mecz z Albanią na nietypowej pozycjiśrodkowego, ofensywnego pomocnika. Z Anglią były piłkarzJagiellonii wszedł już na boisku w roli wahadłowego. Tak też gra wLens, którego lewą flankę po dołączeniu do drużyny mocnorozruszał.

W Ligue 1, gdzie ofensywnie grającym Polakom nie wiodłosię w ostatnich latach specjalnie dobrze, ma już lepsze liczby niżchoćby Dominik Furman czy też ustawiany z boku boiska RafałKurzawa. Gonić w liczbie strzelonych bramek nie zaczął jeszczeArkadiusz Milik, który dopiero wraca do treningów z Marsylią.

Po gwizdku kończącym mecz i oznaczającym prestiżowe zwycięstwonad mistrzem Francji i największym rywalem, kibice Lens skandowalinazwisko Frankowskiego.

Jesse Lingard (Manchester United)

Anglik nadal jest wymieniany w gronie piłkarzy, którychlatem Manchester United będzie się starał pozbyć. Sam Ole GunnerSolskjær namawia go jednak do parafowania nowej umowy i pozostania wklubie. Obiecuje też piłkarzowi grę w wyjściowym składzie wnajbliższym pucharowym meczu z West Hamem.

Wszystko to dzieje siępo ligowym starciu Czerwonych Diabłów z londyńskim klubem, wktórego barwach skrzydłowy spędził przecież poprzedni sezon.

Ten był zresztą dla Anglika bardzo udany i o ewentualnymdefinitywnym odejściu do klubu prowadzonego przez Davida Moyesadużo mówiło się w angielskiej prasie. W weekend Lingard pozbawiłjednak drużynę Młotów trzech punktów, strzelając w 89. minuciemeczu pięknego gola na 2:1.

28-latek pojawił się na boiskuzaledwie siedemnaście minut wcześniej.Podobnie jak w przypadku Icardiego, tak samo Anglik musiał ostatniomierzyć się z krytyką ze strony swoich kibiców. W przegranymostatecznie meczu z Young Boys to on asystował przy decydującejbramce Szwajcarów. Jak sam przyznał, futbol to jednak wzloty iupadki. Dzięki jego trafieniu w meczu ligowym Manchester Unitednadal ma na koncie tyle samo punktów, co Liverpool i Chelsea.

Oczywiście zwycięstwa z West Hamem nie byłoby też, gdyby nieDavid de Gea, który obronił rzut karny wykonywany w doliczonymczasie gry przez Marka Noble’a.

Łukasz Grzeszczyk (GKS Tychy)

GKS Tychy notuje obecnie serię sześciu meczów bez porażki. Ukrócićmógł ją w niedzielne wczesne popołudnie zajmujący drugie miejscew tabeli Widzew Łódź, ale w samej końcówce spotkania jeden punktdla tyszan uratował Łukasz Grzeszczyk, dla którego każde starciez czterokrotnymi mistrzami Polski jest meczem szczególnym.Ofensywny pomocnik występował w Widzewie w latach 2009-2012, kiedyten dwa razy z rzędu wygrywał I Ligę i dysponował wręczekstraklasowym składem. O miejsce w podstawowej jedenastce nie byłowięc łatwo i Grzeszczyk miał duży problem z ugruntowaniem sobiemocnej pozycji w zespole, choć potencjału, zaawansowaniatechnicznego i ponadprzeciętnego przeglądu pola nigdy nie można mubyło odmówić.

W końcu zdecydował się w końcu naopuszczenie Łodzi, a w 2015 roku trafił do Tychów, gdzie gra do dziś. Przezte wszystkie lata został wręcz ikoniczną postacią zapleczaekstraklasy. Najbliższy awansu do niej jego GKS był w poprzednimsezonie. W barażach Grzeszczyk nie mógł jednak pomóc drużynie.Wszystko właśnie przez mecz z Widzewem.

33-latek jest prywatnie zagorzałym kibicem Legii, choć w jejbarwach nigdy nie zagrał i prawdopodobnie już nie zagra. Po golustrzelonym na stadionie na al. Piłsudskiego w meczu 32. kolejki pokazał wdarł się w utarczki słowne z kibicami gospodarzy i pokazał im środkowy palec. Komisja Ligiuznała ten gest za prowokację i ukarała go zawieszeniem na trzymecze. Podobne problemy miał już w Nowym Sączu, kiedy to jako piłkarz Sandecji pokazał w stronę kibiców swojego klubu „eLkę” i śpiewał piosenki o Legii.

Grzeszczyk wróciłby dopiero na finał barażów, ale tyska drużyna do niego nie doszła. Przegrała wcześniej w rzutach karnych z Górnikiem Łęczna i odpadła z wyścigu o Ekstraklasę. Obecnie trwającego sezonu również nie zaczęła najlepiej, a Grzeszczyk padł tego ofiarą. W ostatnich pięciu meczach przed niedzielną potyczką z Widzewem pojawiał się na boisku tylko z ławkirezerwowych. To dla niego nowa sytuacja, wcześniej przez latastanowił o sile środka pola GKS-u.

W końcu zagrał jednak odpoczątku, a w niemal ostatniej akcji meczu pięknym strzałem zpowietrza umieścił piłkę tuż przy słupku bramki bronionej przezKonrada Reszkę. Świętujący 50-lecie śląski klub przedłużyłw ten sposób serię meczów bez porażki i utrzymał miejsce w pierwszej szóstce ligowej tabeli.

Thiago Silva (Chelsea)

Brazylijczyk we wrześniu skończy 37 lat, ale nieprzeszkadza mu to zachwycać na początku swojej przygody z Chelsea.Podczas gdy Paris Saint-Germain słabo wygląda w obronie i tracigole niemal w każdym spotkaniu, a Sergio Ramos nadal nie mógłzadebiutować, ulubieniec Thomasa Tuchela nie tylko poprawił gręChelsea w defensywie, ale walnie przyczynił się też do wysokiegozwycięstwa The Blues w derbowym meczu z Tottenhamem.

Silva otworzył wynik meczu strzałem głową po dośrodkowaniuMarcosa Alonso, a potem był jeszcze bliski drugiego trafienia.Brazylijczyk posłał też bardzo dobre podanie do hiszpańskiegowahadłowego, ale groźny strzał z woleja asystent przy pierwszymgolu obronił ostatecznie Hugo Lloris.Za swój bliski perfekcji występ Thiago Silva został wybranynajlepszym zawodnikiem spotkania. Nad dyspozycją środkowego obrońcypo meczu rozpływał się Tuchel. 

– Nie jestem zadowolony zpierwszych 45 minut, ale dobrze zareagowaliśmy. Jestem zadowolonyszczególnie z Kepy i Silvy. Thiago był niesamowity. Prawie strzeliłdwa gole. Jest niezwykle silny. Cieszę się, że otworzył wynikspotkania. Jego występ był naprawdę wspaniały - podkreślił niemiecki trener.

Brazylijczyk wygrał wszystkie powietrzne pojedynki, jakie stoczył wmeczu z Tottenhamem. Sześciokrotnie wybijał piłkę, zanotowałtrzy przechwyty i ani razu nie faulował. Tuchel przyznał, że wmeczu takim jak derby Londynu bardzo ważne są też agresja iwygrywanie pojedynków. Jego rozpływanie się nad Thiago Silvą niemoże więc dziwić.

Mauro Icardo (Paris Saint-Germain)

Niewiele wskazywało na to, że Argentyński napastnik pozostanie wklubie, tym bardziej że ostatecznie nie pożegnał się z nim KylianMbappé i w ataku Paris Saint-Germain zrobiło się bardzo ciasno.Ostatecznie jednak Juventus nie spełnił wymagań Leonardo, a zanieruszaniem się ze stolicy Francji optowała też żona piłkarza iMauro nadal występuje w Parku Książąt. W niedzielny wieczór toon doprowadził zresztą ten stadion do ekstazy po tym, jak wdoliczonym czasie gry strzałem głową pokonał bramkarza Lyonu izapewnił swojemu zespołowi trzy punkty w bardzo trudnym meczu zLyonem.

Icardi nie ma ostatniego łatwego życia u coraz liczniejszego poprzybyciu do klubu Leo Messiego grona obserwatorów spotkań PSG. Nasamym początku sezonu doznał kontuzji, która wyłączyła go namiesiąc, a po powrocie musi się już godzić z roląrezerwowego. Wejście w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Club Bruggespecjalnie mu jednak nie wyszło. Były piłkarz Interu miałzaledwie sześć kontaktów z piłką, notorycznie był też łapany naspalonym.

Mauricio Pochettino nie stracił jednak wiary w swojegonapastnika i wpuścił go też w 82. minucie meczu z Lyonem, w którymwicemistrzowie Francji mieli bardzo duży problem ze sforsowaniemobrony przeciwnika. Opłacało się, bo Icardi w samej końcówcezrobił to, co umie najlepiej. Perfekcyjnie zgubił kryjącego godefensora, wyszedł w powietrze i strzałem głową nie dał szansLopesowi.

Bohaterem pierwszego ligowego meczu z Messim w podstawowymskładzie został więc Argentyńczyk, ale nie ten, po którym możnasię było tego spodziewać.

Daniel Heuer Fernandes (Hamburger SV)

Jedne z najbardziej elektryzujących derbów w Niemczech odbyły sięw ten weekend zaledwie na poziomie 2. Bundesligi. Kilka lat temu nazaplecze spadł Hamburger SV i do dziś nie jest w stanie wrócić doelity. W tym roku do „Rotenhosen” dołączył kolejny zasłużony klubz północy kraju – Werder Brema. Sobotnie starcie tych drużynzakończyło się zwycięstwem HSV 2:0, ale trzech punktów na pewnoby nie było, gdyby nie bramkarz tej drużyny Daniel Heuer Fernandes.Bild nazwał go bohaterem spotkania. Według kolegi z linii obronyTima Leibolda występ golkipera był wręcz sensacyjny. W pierwszejpołowie Fernandes skupił się jednak głównie na rozgrywaniupiłki.

Bronić musiał zacząć dopiero w drugich 45 minutach.Ostatecznie popisał się kilkoma fantastycznymi interwencjami, choćtrzeba przyznać, że piłkarze Werderu zmusili go do pracy tylkoczterokrotnie, choć na bramkę strzelali aż 21 razy. Ofenomenalnych recenzjach zadecydowała jednak trudność interwencjii ich stuprocentowa skuteczność.Nie można zapominać jednak też o wspomnianym już graniu nogami.28-latek miał w całym spotkaniu 66 kontaktów z piłką. Średnio wmeczu ligowym notuje ich 68 i jest pod tym względem trzynastymnajlepszym piłkarzem w całej lidze bez podziału na pozycje.

Za cały występ w meczu derbowym Fernandes został przez dziennik„Hamburger Morgen Post” oceniany notą jeden, w znanej doskonale naprzykład z „Kickera” niemieckiej skali.