Tak szczerego wywiadu Messi jeszcze nie udzielił. Kilka smaczków!
2018-03-19 17:39:54; Aktualizacja: 6 lat temuLeo Messi wziął udział w programie „La Cornisa”, udzielając bardzo ciekawego wywiadu.
Większość piłkarzy z najwyższejpółki dość rzadko udziela naprawdę barwnych wypowiedzi.Najnowsza rozmowa z Messim mocno różni się od sporej częściwywiadów dawanych przez gwiazdora Barcelony. Oto jej fragmenty:
„Mistrzostwa Świata zbliżają się wielkimi krokami, alena ten moment wszystkie emocje i presję związaną z mundialemodkładam na bok. Rywalizuję na kilku frontach z Barceloną i na tymobecnie się skupiam. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, żejest wielu ludzi, którzy chcieliby zobaczyć mnie triumfującego namistrzostwach. Kibice na całym świecie chcieliby wygranejArgentyny.
Rzeczą, która potrafi odwrócić moją uwagędosłownie od wszystkiego jest zabawa z moimi dziećmi. Przebywanie znimi i moją żoną... Nie ukrywam, że to zmieniło mój sposóbmyślenia. Przestałem koncentrować się wyłącznie na piłce.Oczywiście dalej nie lubię przegrywać czy nawet remisować, alepatrzę na to zupełnie inaczej. Są bowiem sprawy ważniejsze odtego, co dzieje się na boisku. Każdy chce wygrywać i byćmistrzem, ale nie będzie nim za każdym razem, bo futbol to gra pełnaniespodzianek. Najlepsi nie wygrywają zawsze. Z czasem do tegodoszedłem.
Nie chodzę do psychologa. Zawsze po prostu dużorozmawiam z najbliższymi. Z żoną, tatą, mamą... Osobami, którebyły i są obok mnie.
Martwi mnie obecna sytuacja wArgentynie. Chodzi mi tutaj głównie o wszechobecną niepewność.Zwłaszcza, że w przyszłości chciałbym wrócić do Rosario icieszyć się życiem w tym mieście, czego nie miałem jako dziecko,ponieważ zdecydowałem się na wyprowadzkę. Martwię się brakiembezpieczeństwa w ojczyźnie. Tym, że możesz zostać zabity przezzegarek czy motocykl. Rabunki zdarzają się wszędzie. To szalone.Problemów nękających Argentynę jest zresztą więcej. Chciałbym,żeby dzieci mogły bawić się na ulicach tak, jak było to za moichczasów. Gdy wychodziłem z domu, nie wracałem przed 21. Nie wiem,czy możliwe jest, by to wróciło.
Porażki z Chile wfinałach Copa América? Kilka razy płakałem potakich przegranych. Jeśli chodzi konkretnie o te mecze, byliśmybardzo blisko triumfów i wierzyliśmy, że zasługujemy na tytuł.Niestety nie udawało się nam spełnić marzeń wszystkichArgentyńczyków.
Z radości po raz ostatni płakałem, gdyprzyszedł na świat Mateo (syn gwiazdora Barcelony - red). Jegonarodziny był mniej skomplikowane niż Thiago. Wtedy nie wszystkobyło zaplanowane. Za drugim razem dysponowaliśmy większą wiedzą.
Mam nadzieję, że każdy z moich trzech synów będzie grałw piłkę, ale na pewno nie będę ich do niczego zmuszał. Na raziewiem, że Thiago bardzo lubi ten sport. Trenuje w szkółceBarcelony.
Oni nigdy nie pytali mnie, dlaczego po strzelonychgolach wskazuję palcami na niebo, a - co ciekawe - w pewnym momenciezaczęli robić to samo. Wszystko dlatego, że zobaczyli to u mnie.
Obecnie ignoruję wszelkie obelgi. Wiem, żeto tylko część gry. W przeszłości było jednak inaczej. Wielkiezdenerwowanie wywoływało u mnie również zachowanie dziennikarzy.Oni mogą pisać o tym, co dzieje się na murawie, ale wkraczanie wżycie prywatne jest nie do zaakceptowania. Tym bardziej, żewymyślano nieprawdziwe rzeczy.
W futbolu nie chodzi tylko o bramki, ale opoprawną postawę na murawie. Aktywne uczestnictwo w akcjach,podejmowanie dobrych decyzji, brak strat... Dobra gra nie polegawyłącznie na strzelaniu goli. Z upływem lat uczysz się nowychrzeczy na boisku. Dzisiaj staram się całkowicie skupiać napomaganiu drużynie. Jestem mniejszym egoistą i zawsze dążę doznalezienia najlepszej opcji.
Nie wiem, co dokładnie miałowpływ na to, iż w pewnym momencie zdarzało mi się wymiotować namurawie. Przez długi czas jednak źle się odżywiałem. Gdy miałem22, 23 lata, jadłem w zasadzie wszystko - czekoladę, kukurydzianeciastka, piłem napoje gazowane... Teraz moja dieta wygląda o wielelepiej. Jest dużo sałatek, mięsa, ryb, warzyw... To znaczy całyczas jem prawie wszystko, ale robię to w zdecydowanie bardziejuporządkowany sposób. Zaobserwowałem spore zmiany. Zwłaszcza wkwestii wspomnianych wymiotów.
Hormon wzrostu? Wstrzykiwałemgo sobie w nogę, mając 11, 12 lat. Wcześniej, gdy sam jeszcze siętego nie nauczyłem, robili to moi rodzice. Nie bolało mnie to. Wpewnym momencie stało się to dla mnie rutyną” - powiedział Messi.