Ten przepis nie pozwoli Polsce na bezpośredni awans na mundial. Czy to powinno się zmienić?
2025-10-13 09:42:01; Aktualizacja: 2 godziny temu
W sieci, mediach społecznościowych po polskiej stronie powszechnie rozgorzała dyskusja na temat klasyfikacji miejsc przy równej liczbie punktów. W eliminacjach europejskich na arenie reprezentacyjnej UEFA premiuje bilans bramkowy kosztem starć bezpośrednich. Czy to sprawiedliwe rozwiązanie?
W futbolu nigdy nie da się wszystkim dogodzić. Do najpopularniejszej dyscypliny sportu wprowadza się różne pomysły, nowe technologie, które i tak nie wyrównują szans. Kibice jednej czy drugiej drużyny czują się pokrzywdzeni, bo sędzia, tak czy inaczej, zinterpretuje zagranie ręką w polu karnym, po którym „jedenastka” się należy lub nie.
Do tego dochodzi popularny problem rozstrzygania spornych sytuacji w kwestii napominania czerwonymi kartkami. Czy dany przewinienie na to zasługiwało? Piłkarz znajdował się za ostatnim obrońcą, który uniemożliwił atakującemu wykończenie stuprocentowej okazji? Przykłady można mnożyć, natomiast teraz warto się skupić na kwestii totalnie pozaboiskowej.
Niegdyś tradycją było kalkulowanie liczby bramek na wyjeździe. Jeśli dany zespół zdobył ich więcej w dwumeczu przy identycznym stosunku w przypadku zwycięstwa i porażki, to właśnie on przechodził dalej. Ten przepis po wielu dekadach został w końcu zniesiony.Popularne
Czy podobny los czeka zasadę bilansu bramkowego? Właśnie na tej podstawie pierwszeństwo w kolejności miejsc zyskują wyżej sklasyfikowane drużyny przy równej liczbie punktów.
Za miesiąc możemy stać się świadkami sytuacji, kiedy Polska w bezpośredniej rywalizacji z Holandią w eliminacjach Mistrzostw Świata 2026 nie tylko odniesie remis, ale dołoży jeszcze zwycięstwo przed własną publicznością. Wówczas wyjdzie teoretycznie na to, że zasłużyła na lepsze miejsce od „Oranje”, przeciwko którym zdobyła cztery z sześciu możliwych „oczek”.
To wszystko w oparciu o założenie, że Holandia na koniec kwalifikacji pokona Litwę, a Polska rozprawi się z Maltą.
Sytuacja prezentuje się tak, że aby „Biało-Czerwoni” mogli realnie myśleć o wyprzedzeniu Holandii, muszą ją pokonać... przynajmniej 7:0, a później „ścigać się” w korespondencyjnej walce o to, kto strzeli tych goli więcej.
Pojawia się coraz więcej głosów, że taka rywalizacja nie ma sensu przy tak mocno okrojonej grupie, w której rozgrywa się 6-8 spotkań. A przecież należy podkreślić, że to właśnie na głównym turnieju EURO bilans meczów bezpośrednich ma pierwszeństwo nad bramkowym.
Przy tak zróżnicowanym poziomie, z jakim często mamy do czynienia w kwalifikacjach UEFA, podważanie istoty jednego z kluczowych zapisów wcale nie jest nieistotne. W końcu, jeżeli dana drużyna sklasyfikowana wyżej w rankingu FIFA ma udowodnić, że deklasuje teoretycznie słabszego rywala ponad wszelką wątpliwość, powinna pokazać swoją wyższość nie tylko na tle outsiderów, ale też drugiego w kolejności bezpośredniego oponenta.
Bilans bramkowy klaruje się obecnie jako idealna opcja w fazach ligowych europejskich rozgrywek, gdzie w 36-drużynowej tabeli i tak dany uczestnik nie może się zmierzyć z każdym w ograniczeniu do 8-10 serii gier.