Wielki transfer Dybali dogadany?! „Źródło” weryfikuje #FakeNews

2018-08-30 08:44:05; Aktualizacja: 6 lat temu
Wielki transfer Dybali dogadany?! „Źródło” weryfikuje #FakeNews Fot. Transfery.info
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Sport Mediaset

W Argentynie zrobiło się gorąco po tym jak jeden z „dziennikarzy” ogłosił porozumienie w kwestii transfery Paulo Dybali.

Napastnik Juventusu od dawna jest łączony ze zmianą pracodawcy, choć jak do tej pory „Starej Damie” udawało się skutecznie zniechęcać potencjalnych kupców. Mistrzowie Włoch nie mają zamiaru rozstawać się ze swoją gwiazdą, ale to nie zraża władz takich ekip jak Real Madryt. „Los Blancos” sfinalizowali transfer Mariano, ale z Argentyny dotarły informacje, iż nie będzie to jedyny napastnik sprowadzony w końcówce okna.

Niejaki Mauricio Hidalgo poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że Real za kulisami osiągnął pełne porozumienie w sprawie Paulo Dybali, który zamiast grać u boku Cristiano Ronaldo miał stać się jego następcą. Wiarygodności informacji miały dodać szczegóły transakcji - madrytczycy mieli zapłacić za Argentyńczyka 180 milionów euro, a sam gracz miał inkasować rocznie 16 milionów euro. Ponadto zamieszczono serię dodatkowych informacji, w tym tę, że 24-latek jest już na lotnisku (wraz ze zdjęciem).

Co jednak istotne, zdaniem Hidalgo operacja miała zostać przeprowadzona jeszcze tego lata, a nie była zaplanowana z wyprzedzeniem. Takie wieści nie spodobały się włoskim dziennikarzom, którzy uznali te doniesienia za podejrzane. „Sport Mediaset” stwierdziło, że sprzedaż Dybali w takim momencie okna, bez możliwości sprowadzenia następcy przez Juventus, w zasadzie nie wchodzi w grę.

Żurnaliści skontaktowali się zatem z teoretycznym źródłem informacji - argentyńskim dziennikiem „Olé”. To właśnie za dziennikarza tego tytułu podawał się Hidalgo. Szybko okazało się, że sprawca całego zamieszania... w ogóle nie pracuje dla „Olé”, a cała akcja była jedynie przykładem fake newsa.

Co do samego twitterowego konta Hidalgo, bardzo szybko udało się je rozszyfrować jako fałszywe. Co prawda zmylić może fakt, iż zostało ono założone we wrześniu 2012 roku, uwagę przyciąga jednak fakt, iż śledzi je prawie 47 tysięcy obserwujących, podczas gdy pierwszy wpis został opublikowany niecałe dwa tygodnie temu i łącznie zebrało się 25 tweetów. Hiszpański dziennikarz David De las Heras zauważa również, że nazwisko Hidalgo zostało zapożyczone od fikcyjnej postaci z hiszpańskiego serialu komediowego Aquí no hay quien viva”. Ponadto zdjęcie na avatarze przedstawia dziennikarza Josepa Puchadesa, a na samej stronie Olé” nie ma jakiejkolwiek wzmianki na temat Mauricio Hidalgo.