„Wilczek musi uważać, dokąd chodzi”
2020-08-07 14:45:26; Aktualizacja: 4 lata temuJohnny Kokborg z dziennika „BT” udzielił wywiadu, którego tematem był kontrowersyjny transfer Kamila Wilczka.
32-latek to jeden z najbardziej zasłużonych piłkarzy w dziejach Bröndby. W koszulce tej drużyny rozegrał on 163 spotkania, posyłając 25 asyst i trafiając do siatki rywali 92 razy. Wynik ten dał mu tytuł najlepszego strzelca.
W styczniu środkowy napastnik zapragnął zmiany otoczenia, co przywiodło go nad Bosfor. Tam przez ostatnie pół roku bronił barw Göztepe, lecz wielkiego uznania nie zdobył. Kiedy zatem zgłosiła się po niego FC Kopenhaga, przyjął jej ofertę i tym samym wrócił do Danii.
Ta operacja wywołała niemałe zamieszanie w Skandynawii, ale nie ma się co dziwić, gdyż Wilczek dołączył do największego rywala swojego byłego pracodawcy. W konsekwencji w mgnieniu oka spadła na niego krytyka ze strony tamtejszych kibiców, a nie brakuje głosów, że Polak nie będzie miał łatwego życia w bezpośrednich starciach obu ekip. Dodatkowego smaczku nadaje fakt, iż do takowego dojdzie już w drugiej kolejce duńskiej ekstraklasy. Popularne
Zważywszy na to wszystko, „Przegląd Sportowy” postanowił zasięgnąć opinii u Johnny’ego Kokborga z dziennika „BT”, który skomentował transfer naszego rodaka.
– Transfer Wilczka to najbardziej szalony transfer w Danii od lat. Najbardziej bezduszna rzecz, jaką widziałem w duńskiej piłce od dawna. Między Bröndby a FCK jest czysta nienawiść. Trochę jak między Lechem a Legią, ale gorzej. To jest bomba, szaleństwo, w ostatnich dniach Kamil Wilczek to u nas jedyny temat. Duńska liga eksplodowała – ocenił.
Dziennikarz nie ukrywa, że bezpieczeństwo zawodnika może być zagrożone.
– Troszeczkę martwię się o Kamila Wilczka, czy naprawdę rozumie, że nie może spokojnie chodzić ulicami. Poprzednio mieszkał w pobliżu stadionu Bröndby. Wczoraj powiedział, pół żartem, że nie będzie już tam mieszkał, ale nie wiem, czy naprawdę rozumie, co zrobił i że musi uważać, dokąd chodzi. Oczywiście w centrum Kopenhagi to nie będzie problem, ale w Bröndby musi oglądać się za siebie – zauważył.
– Może władze FC Köbenhavn powinny zorganizować mu jakąś ochronę – dodał.
Opinie wśród kibiców „Byens Hold” w sprawie transferu są podzielone.
– Kibice FC Köbenhavn też podzielili się już na dwa obozy. Jedni cieszą się z tego transferu, bo bardzo zabolał fanów Bröndby. Ale druga strona mówi: „Wzięliśmy rywala z Bröndby, który nigdy nie będzie zasługiwał na naszą koszulkę”. Ludzie twierdzą, że nawet jeśli Wilczek będzie strzelał gole i będzie w FCK kilka lat, i tak nie będą go lubić, szanować ani skandować jego imienia. Że będą nazywać go „Polak”, bo nazwisko Wilczek nie przejdzie im przez gardło. Osobiście myślę, że jeśli strzeli 30 goli, to go polubią. W Bröndby był najlepszym napastnikiem w lidze i raczej przeważa opinia, że w FCK też osiągnie sukces – wyjawił.
Wilczek przez ostatnie sześć miesięcy wystąpił w 14 spotkaniach, raz wpisał się na listę strzelców i dorzucił do tego wyniku jedno kluczowe podanie. Nie zważając na ten fakt, za Polaka zapłacono blisko milion euro, oferując mu kontrakt do 30 czerwca 2023 roku.
Nie tak dawno operację z udziałem 32-latka skomentował również Morten Bruun.