Serbia, podobnie jak większość europejskich krajów, dość stanowczo zareagowała na rozprzestrzeniający się wirus. Kraj wprowadził stan wyjątkowy, wskutek którego obywatele nie mogą przebywać na ulicach między 17 a 7 rano.
- Piłkarze trenują więc głownie indywidualnie. Widziałem jednak kilka filmików, na którym zawodnicy pracują nad formą wspólnie, łącząc się ze sobą przez Internet - przyznaje Mirko Poledica, szef serbskiego związku piłkarzy SPF Nezavisnost.
Poledica, który jako zawodnik występował w Ekstraklasie w Lechu Poznań, Legii Warszawa oraz Pogoni Szczecin, nie ukrywa, że teraz największe obawy klubów dotyczą kryzysu finansowego, w którym znajdą się w związku z zawieszeniem rozgrywek:
- Panuje trochę chaos pod względem dezinformacji. Pojawiło się wiele fake newsów mówiących o tym, że FIFA i UEFA zarekomendowały klubom redukcję zarobków o połowę. Największy serbski klub, Crvena zvezda już takiej obniżki i tak zresztą dokonała. Wiemy jednak, że taka rekomendacja oficjalnie nigdy nie padła.
Serbskie kluby radzą sobie z kryzysem jednak w różny sposób. Wiele z nich wciąż nie zapowiedziało żadnych redukcji wynagrodzeń: - Jest wręcz przeciwnie i mamy kilka pozytywnych przykładów. FK Mladost Lučani oraz FK Inđija już teraz zapowiedziały, że będą kontynuować wypłacenie całości pensji. Jeszcze lepiej zachował się jednak FK Čukarički. Klub wypłacił już zawodnikom pensje za trzy miesiące z góry - wyjawia Poledica.
W Serbii dotychczas odnotowano 2200 zarażonych koronawirusem. Zgodnie z informacjami WHO, w tym momencie liczba ofiar wynosi tam 58.