Wszystkie plagi Realu

2015-12-06 21:48:55; Aktualizacja: 8 lat temu
Wszystkie plagi Realu Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: Transfery.info

0:4 z Atletico. Morata dobijający swój w półfinale Ligi Mistrzów. Przegrana liga. Zwolnienie Ancelottiego. Słaba forma tercetu BBC.

Jedno z „B” – Benzema oskarżany o szantaż (i kto wie czy z nazwiska nie zostanie tylko „B.” właśnie…), 0:4 z Barceloną, publiczny lincz na Benitezie i w końcu ostatnia tragedia, czyli wykluczenie z Pucharu Króla za nieuprawnionego do gry Denisa Czeryszewa w meczu przeciwko Cadiz. Liczba nieszczęść, które spadły na Real w tym roku jest szokująca. Anatomia tego dramatu ma, zdaje się, charakter niemal mityczny.

FlorentinoPérez z pewnością nie przeżywa dobrego roku. Niezależnie o tego,czy kocha Real Madryt jako kibic, czy widzi w klubie tylko podmiotbiznesowy, czy w końcu ma po prostu obsesję na punkcie wygrywania –smutno musi mu być, patrząc na to wszystko co zostało zesłane naReal w tym roku. Za każdym razem skryty za ścianą dyplomacji,grubych szkieł w okularach i drogich garniturów. Nie ma żadnychwątpliwości, że jest świetnym biznesmenem, wpływowym szefem icharyzmatycznym 68-latkiem, ale już niekoniecznie znawcą piłki.Wszak zarządzanie klubem piłkarskim (pomijając już aspektwieloletniej potęgi Realu) jest trudne i z pewnością bardzospecyficzne - o ile prowadzenie wielkiej korporacji także jesttrudne,to specyficznedla takiego biznesmena jak Pérez – już raczej nie. Możnakontrargumentować, że Florentino jest prezesem Realu już od 15 lat(łącząc obie kadencje) i doskonale wie co robi, ale jego miłośćdo drogich transferów i niemal kompulsywnego wymieniania trenerówsprawia nieco inne wrażenie. I tak samo myślą, zdaje się,madritistasmachający ostatnio białymi chusteczkami. Swoją drogą w tej chwiliz kibicami Realu nie po drodze ma cały klub. Despota Pérez,niekompetentni pracownicy, zły trener i piłkarze bez formy –każda z tych grup ma ostatnio swoje winy u fanów ElMadrid.Cała sytuacja jest anormalna i tragiczna, niczym plagi egipskie.


Biblijniereinterpretując – kibice Realu, niczym lud wybrany, pragnąwyjścia spod rządów Pereza faraona (choć to określenie whiszpańskiej piłce kojarzy się raczej z kimś innym…), Perezrobi dalej swoje, a siły wyższe konsekwentnie zaczynają karaćcałe środowisko Królewskich(czylibiblijny Egipt).Ciężkow zasadzie wskazać, by Florentino był bezpośrednio odpowiedzialnyza którąkolwiek z wymienionych we wstępie „plag” (uprzedzającpytanie, które pewnie pojawia się teraz w Waszych głowach –zdarzały się głupsze zwolnienia niż to Ancelottiego – większychtrenerów za mniejsze winy już zwalniano). Można się czepiaćsprzedaży nie tych zawodników co trzeba, zatrudniania złychtrenerów i otaczania się ludźmi, którzy nie czytają bardzoważnych faksów od federacji. I jakkolwiek można nie lubić Péreza– za bycie bufonem i ignorancję – tak on sam nie jest (jeszcze?)jasnowidzem i nie jest w stanie przewidzieć wszystkich nieszczęśći błędów. Ogarnięty obsesją zwycięstw podejmuje, eufemistyczniemówiąc, dziwne decyzje. Można zarzucić mu niekompetencję ikonsekwencję w popełnianiu błędów – ale to dla prokuratora zamało by oskarżać o „celowe działanie na szkodę firmy”.Możecie nazwać Péreza głupim, jeśli tylko chcecie, i obronicietę tezę, jeśli tylko bardzo chcecie. Ale za nic w świecie niepowinniście nazywać go sabotażystą i ukrytym agentem.


Zostawiającjuż Péreza – ostatnia plaga, czyli wykluczenie z Pucharu Króla,to oby (dla madritistas)ta ostatnia i najkrwawsza kara. Błąd nie do pomyślenia, ba,zabawnie czytało się wywleczone komentarze Emilio Butragueño,który wypowiedział się ponad rok temu o sprawie zawieszonegoBereszyńskiego i walkowerze przeciwko Legii. Butragueño odważnie(i zdawało się wtedy – słusznie) mówił, że w poważnymklubie, takim jak Real, sprawami zawieszeń zajmuje się kilka osóbna różnych szczeblach i w Madrycie nie do pomyślenia byłabysytuacja, w której nieuprawniony zawodnik jakimś cudem znajduje sięna boisku. Noblista Anatole France, stwierdził swego czasu, że„ironia jest ostatnią fazą rozczarowania” – parafrazująclekko, los zakpił ironicznie z Butragueño i teraz cały Real jestrozczarowany. Puste wydawały się tłumaczenia Realu, szczególnie,że przyłapano klubową telewizję na pokazywaniu tylko częścikluczowego przepisu, tak aby uniknąć pokazania winy klubu.Szczególnie, że wysłanie wiadomości do klubu o zawieszeniach możepotwierdzić nie tylko federacja. Szczególnie, że według samegoEmilio, takie informacje zawsze miało sprawdzać kilka osób.Szczególnie, że nawet Twitter i później kibice Cadiz zorientowalisię w trakcie meczu, że Czeryszew nie powinien grać. Próbujęsobie wyobrazić, że klubowe sekretarki pracują tylko do 15 i niezdążyły otrzymać stosownej informacji. Albo wmawiam sobie, że wsiedzibie klubu zabrakło toneru do wydrukowania faksu. Prawdą jesttaka, że trudno jest przyjąć i przetrawić informację, jakoby takwielki klub strzelił tak wielką, tak brzemienną w skutkach „gafę”.


Dalekomi do wniosków, że Real został przeklęty przez niebiosa, a Pérezto antychryst w garniturze. Obecna sytuacja Realu budzi śmiech,szok, a na końcu chyba ludzkie politowanie, niezależne nawet odpreferencji drużynowych (a autor jest barcelonistą!).Złe rzeczy dzieją się w Madrycie. Czy „faraon” Pérez sięzmieni? I czy plaga wyrzucająca Real z Pucharu Króla była tąnajkrwawszą i ostatnią? Real się nacierpiał i do pewnego stopnia,na pewnych szczeblach, sam jest sobie winien. Ostateczne pytaniebrzmi – ile potrwa ta pokuta?

ADAM BOMBA

Więcej na ten temat: Hiszpania Real Madryt CF LaLiga