„Zakazany transfer” Wilczka, czyli echa przeprowadzki do Kopenhagi

2020-08-06 10:45:41; Aktualizacja: 4 lata temu
„Zakazany transfer” Wilczka, czyli echa przeprowadzki do Kopenhagi Fot. FotoPyk
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Jyllands-Posten

Kamil Wilczek może spodziewać się bardzo nieprzyjemnego przyjęcia przez fanów Brøndby w trakcie derbowego pojedynku z Kopenhagą - przekonuje ekspert Morten Bruun na łamach „Jyllands-Posten”.

Doświadczony napastnik zakończył na początku bieżącego roku swoją piękną czteroletnią przygodę w zespole „Chłopców od Zachodnich Peryferii” i zdecydował przenieść się do tureckiego Göztepe, gdzie w trakcie kilkumiesięcznego pobytu nie zdołał na poważnie zaistnieć w szeregach ekipy rywalizującej na poziomie Süper Lig.

Z tego też powodu postanowił skorzystać z najbardziej atrakcyjnej propozycji ucieczki z drużyny z Izmiru i takowa pojawiła się ze strony Kopenhagi, którą 32-letni zawodnik zaakceptował, mimo że wcześniej z powodzeniem bronił barw ich największego rywala - Brøndby IF.

Morten Bruun przekonuje na łamach „Jyllands-Posten”, że Kamil Wilczek zapłaci za wykonanie tego „zakazanego transferu” bardzo wysoką cenę i z piłkarza uwielbianego stanie się niepożądanym gościem w okolicach Brøndbyvester, mimo że nie tak dawno wsparł nawet swoją byłą ekipę w trudnych czasach wywołanych przez pandemię koronawirusa za sprawą zakupu jej koszulek.

- On jest jednym z najpopularniejszych piłkarzy w Brøndby w ostatnim czasie, więc ten transfer jest ciężkim ciosem dla tego klubu i jego kibiców. Jednocześnie te przenosiny są wielką sensacją dla Kopenhagi. Nie był dla nich zbyt drogi, zna ligę i kraj - uważa ekspert.

Wilczek dość szybko będzie mógł przekonać się o zmianie nastawienia do swojej osoby ze strony fanów „Chłopców od Zachodnich Peryferii”, ponieważ już 20 września dojdzie do derbowego pojedynku obu zespołów na stadionie Parken. Z ich prawdziwym gniewem może jednak spotkać się dopiero w marcu, kiedy to razem z Kopenhagą zawita na dobrze znany sobie obiekt.

- Wtedy odbędzie się największy koncert gwizdów, jaki kiedykolwiek miał miejsce na stadionie Brøndby, jeśli w tym czasie będą mogli na nim zasiąść widzowie. Fani nie wybaczają tej zmiany i nie powinni tego zrobić - dodał Bruun.

Trzykrotny reprezentant Polski nie jest naturalnie pierwszym graczem, który zaliczył grę w obu duńskich zespołach. Wcześniej na podobny krok zdecydował się Peter Møller.

On w przeciwieństwie do Wilczka przeszedł jednak z Kopenhagi do Brøndby i przed zakończeniem kariery ponownie zasilił szeregi „Byens Hold”, co umożliwiło mu odzyskanie zaufania fanów wielokrotnego mistrza kraju.