Zamieszanie wokół Ruiego Patricio. Sporting zgadza się na transfer i... stawia weto
2018-06-01 11:45:11; Aktualizacja: 6 lat temuRui Patricio rozważa walkę prawną przeciwko prezydentowi Sportingu Bruno de Carvalho, który nieustannie blokuje jego transfer.
Bramkarz przechodzi w ostatnich dniach prawdziwy rollercoaster. Wydawało się, że jego transfer do Napoli jest już w zasadzie przesądzony, zawodnik przeszedł nawet testy medyczne, ale po przyjściu Carlo Ancelottiego sprawa nieco przycichła. Włoch uznał, że wolałby jednak mieć do swojej dyspozycji innego golkipera, a z tej sytuacji zamierzał skorzystać Wolverhampton.
Beniaminek Premier League zbroi się przed powrotem na najwyższy poziom rozgrywek w Anglii, a „Diario de Noticias” informowało, że klub wyszedł na zdecydowane prowadzenie w walce o gwiazdę Sportingu. „Record” przygląda się sprawie i okazuje się, że klub faktycznie osiągnął porozumienie w sprawie przeprowadzenia operacji, ale to zostało zablokowane.
Portugalski dziennik relacjonuje kuriozalną sytuację. „Wilki” zaproponowały lizbończykom 18 milionów euro, czyli dokładnie tyle samo, co wcześniej Napoli. Z racji, iż oferta Włochów została wcześniej przyjęta, podobnie stało się z tą „Wolves”. Strony ustalały już ostatnie szczegóły, lecz wtedy do akcji wszedł prezydent Sportingu.Popularne
Bruno de Carvalho nie od dziś jest kontrowersyjną postacią, a „Record” podkreśla, że zdecydowana większość graczy Sportingu opuszcza klub w złej atmosferze właśnie przez działania prezydenta. Także i tym razem Bruno postanowił utrudnić życie swoim podopiecznym i mimo wcześniej ustalonego porozumienia zablokował transakcję, żądając dodatkowych dwóch milionów.
Taka decyzja była zaskakująca nawet dla księgowych Sportingu, którzy mieli przepraszać za zaistniałą sytuację wszystkie strony uczestniczące w transakcji. Wolverhampton znalazło się pod ścianą, ponieważ nawet jeśli dopłaci wspomniane dwa miliony, nie ma pewności, że i wtedy Bruno de Carvalho nie wymyśli kolejnego sposobu, by zablokować operację.
Dokumenty zostały już teoretycznie przygotowane na finalizację transferu, ale jak na razie sprawa utknęła w martwym punkcie. Tymczasem Rui Patricio jest wściekły na prezydenta i rozważa wejście na drogę prawną, zwłaszcza że pod koniec sezonu był w grupie piłkarzy, którzy zostali zaatakowani przez kibiców Sportingu. Co ciekawe, również w tym incydencie palce mógł maczać Bruno de Carvalho.