Saga na temat dalszych losów popularnego napastnika trwa w zasadzie od gwizdka wieńczącego ostatni sezon. Na Półwyspie Iberyjskim wieszczono nawet przedłużenie kontraktu z obecnym pracodawcą, lecz nigdy nie doczekaliśmy się oficjalnego komunikatu potwierdzającego od „Rojiblancos”. Te spekulacje zniknęły w otchłani.
Karuzela zaczęła się więc kręcić wokół transferu definitywnego. Od dłuższego czasu 30-latek jest numerem jeden na liście potencjalnych nabytków na szpicę w Milanie. Problem stanowi jednak klauzula odstępnego, która jak na warunki finansowe „rossonerich” wcale nie wygląda na przystępną - 20 milionów euro.
Tak czy inaczej, siedmiokrotni triumfatorzy Pucharu Europy mogliby poświęcić taką sumę po wielkim zastrzyku gotówki ze sprzedaży Sandro Tonalego do Newcastle United.
Problem w tym, że Moracie w głowie mąci też Al-Ettifaq, przedstawiciel Arabii Saudyjskiej. Piłkarz dobrze zna warunki potencjalnej współpracy z zespołem dowodzonym przez Stevena Gerrarda. Mowa tu o kontrakcie wartym 40 milionów euro za sezon gry plus dziesięciu milionach za sam podpis. To oferta z innej galaktyki w porównaniu do możliwości mediolańczyków.
Najbardziej wiarygodne portale z Hiszpanii i Włoch przekazały, że decydujący głos w sprawie przeprowadzki musi zabrać także rodzina zawodnika. Po dokładnym przemyśleniu sprawy gracz środka ataku w końcu dokona ostatecznego wyboru.
Podczas ostatniej kampanii Morata zaprezentował się nieźle. Strzelił 15 goli i zaliczył trzy asysty w 45 występach.
Do wygaśnięcia kontraktu pozostał mu niespełna rok.