„Kolejorz” spisuje się w trwającym sezonie poniżej oczekiwań. Co prawda na obecnym etapie rozgrywek traci tylko pięć punktów do prowadzącej Lechii Gdańsk (oba zespoły zmierzą się ze sobą niedzielę o godz. 18:00, transmisja w Canal+), ale jednocześnie odpadł już z Pucharu Polski po porażce z pierwszoligowym Rakowem Częstochowa (0:1) i w ostatnich tygodniach nie prezentuje się zbyt okazale na tle rywali.
Zdaniem Mateusza Borka, działacze Lecha Poznań powinni zakończyć współpracę z Ivanem Djurdjeviciem, który nie ma jeszcze potrzebnych umiejętności do prowadzenia z sukcesem drużyny na poziomie Ekstraklasy.
- W trzynastu ligowych kolejkach do zdobycia było 39 punktów. Lech zgromadził ich
20, czyli minimalnie więcej niż 50 procent. Do tego „Kolejorz” stracił aż
18 goli, co jest piątym najgorszym wynikiem w Ekstraklasie. To jest
dramat. Do tego w Szczecinie w składzie Lecha było dwóch Polaków, a w
Częstochowie trzech. Dokąd ten zespół zmierza? - pyta ironicznie komentator Polsatu na łamach „Przeglądu Sportowego”.
- Znam Jacka Rutkowskiego, cenię go, ale to trochę dziwne, że w Poznaniu przepłacają za obcokrajowców, zamiast bardziej stawiać na młodych Polaków. Nie dziwię się frustracji kibiców - uważa dziennikarz.
- Gdybym miał coś doradzić działaczom, to powinni zatrudnić kogoś w typie Adama Nawałki. Lecha może uratować człowiek, który nie będzie się oglądał na to, czego chce prezes czy dyrektor sportowy, ale od razu wszystko będzie układał po swojemu - przyznał Borek.
- W niedzielę Lech gra z
Lechią. Mamy do czynienia z przedłużaniem niebytu. Być może będę musiał
to odszczekać, ale uważam, że projekt „Djurdjević w Lechu” dobiegł
końca. Serb powinien najpierw skończyć szkołę i poprowadzić klub w II
lidze. On po prostu nie był gotowy merytorycznie i mentalnie na
prowadzenie takiego giganta - zakończył 45-latek.