52-latek poprowadził reprezentację Polski w 24 spotkaniach. Najpierw pod jego wodzą zajęła ona ostatnie miejsce w trzyzespołowej grupie w Lidze Narodów z Portugalią oraz Włochami, lecz pozostała w najwyższej dywizji, dzięki reformie rozgrywek.
Następnie przyszły eliminacje do Mistrzostw Europy, które „Biało-czerwoni” zakończyli sukcesem, tracąc punkty tylko ze Słowenią (0:2) i z Austrią (0:0). Byli oni jednak powszechnie krytykowani za mało atrakcyjny styl gry i przepychanie kolejnych zwycięstw w dość przeciętnej grupie.
Potem z powodu pandemii Covid-19 kadra nie występowała prawie przez rok, a EURO 2020 zostało przełożone. W związku z tym Jerzy Brzęczek poprowadził zespół w kolejnej edycji Ligi Narodów, utrzymując go w dywizji A, dzięki dwóm zwycięstwom z Bośnią i Hercegowiną. Fatalny obraz gry Polaków przeciwko Włochom i Holandii spowodował jednak nasilenie fali krytyki wobec selekcjonera i doprowadził do zwolnienia go przez Zbigniewa Bońka.
Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej w taki sposób na kanale Meczyki.pl przedstawił tamte wydarzenia.
- Brzęczek nie zrobił nic dobrego, tylko coś bardzo dobrego, bo nikt, ani Nawałka, ani Beenhakker, ani żaden inny trener, nie zdobył tylu punktów w eliminacjach, co Jerzy Brzęczek. Straciliśmy bardzo mało bramek, natomiast potem weszliśmy w problemy covidowe, niegranie. Ludzie czasami się zmieniają, wokół ludzie, którzy z nimi pracują… Jak to się mówi, sukces zmienia ludzi czasami.
- Wydawało mi się, że Jerzy Brzęczek to jest dobra opcja i zrobiliśmy z nim to, co trzeba było zrobić, pewne zakwalifikowanie się na Mistrzostwa Europy. Niestety potem zaczął się okres dwuletni, składający się z niegrania, problemów, pisania książek, sporów z niektórymi zawodnikami i tak dalej.