Transfer Begla do Realu Madryt okazał się spektakularną klapą. Współpraca od początku nie układała się najlepiej, lecz pojawiały się podczas niej pewne wątłe przebłyski światła. W końcu zapanowała całkowita ciemność.
Hazard długo nie chciał opuszczać „Królewskich”. W stolicy Hiszpanii żyło mu się świetnie, a i zarabiał bardzo dobrze. Wydawało się zatem, że pomocnik podąży drogą Mariano Díaza i zaprze się rękami i nogami na Estadio Santiago Bernabeu.
Nieoczekiwanie uległ i ze sporą odprawą opuścił szeregi 14-krotnych zwycięzców Ligi Mistrzów.
Od początku było pewne, że Hazard nie będzie przebierał w ofertach. Jego zatrudnienie to z powodu dużej pensji, formy fizycznej i wątłego zdrowia spore ryzyko. Raczej zbyt wielu nie odważy się go podjąć.
Naturalnie była gwiazda Chelsea otrzymała propozycję z Arabii Saudyjskiej. Później pojawił się jeszcze Inter Miami. Żadna z tych ofert nie spotkała się z aprobatą.
Niezmiennym celem Hazarda jest dalsza gra na Starym Kontynencie. Nadzieje na to z dnia na dzień maleją.
„AS” przekonuje, że najdroższy piłkarz w historii Realu Madryt daje sobie czas do końca sierpnia. Jeśli do tego czasu, nie zgłosi się żaden klub, to pożegna się z profesjonalnym futbolem.
32-latek minioną kampanię zwieńczył na dziesięciu występach, golu i dwóch asystach.