Premier League ogłosiła rzekome naruszenia przepisów przez Everton w marcu tego roku i od tego czasu nie komentowała publicznie tej sprawy. Zapewniła jedynie, że powołana niezależna komisja będzie rozpatrywała ten przypadek w poufny sposób.
To właśnie komisja podejmie ostateczną decyzję.
Klub z Liverpoolu zapewnia, że nie nagiął żadnych zasad. Zarzuty są jednak poważne i dotyczą odnotowanych strat, które wyniosły prawie 372 miliony funtów.
Straty przekraczają zadeklarowany budżet o 266,8 milionów funtów. Zarząd „The Toffees” przekonuje, że przyczyną takich wyników jest głównie pandemia covidu.
W przypadku Evertonu rozważa się kilka typów kar, w tym grzywnę, zakaz transferowy czy odjęcie punktów.
W przypadku potwierdzenia winy maksymalna kara, jaka grozi Evertonowi, to odjęcie dwunastu punktów. Bazując na aktualnej tabeli, oznaczałoby to, że zespół z miasta Beatlesów miałby na koncie pięć „oczek” na minusie.
Byłoby to największe odjęcie w historii Premier League. W 2010 roku Portsmouth zabrano dziesięć punktów za niejasności administracyjne.
Nawet bez tak surowej kary Everton znajduje się w gronie faworytów do spadku. Obecnie zajmuje 16. miejsce w tabeli z przewagą zaledwie trzech punktów nad czerwoną kreską. Odjęcie dwunastu „oczek” miałoby zatem dramatyczne skutki.
„Daily Mirror” twierdzi, że o właśnie taki wymiar kary apelują władze angielskiej ekstraklasy.