Prawoskrzydłowy został sprowadzony latem 2017 roku niejako w następstwie za Neymara. Cała operacja, wraz z bonusami, wyniosła 135 milionów euro, ale ten ruch szybko zaczął odbijać się dyrekcji sportowej czkawką.
Zawodnik miewał notorycznie problemy ze zdrowiem, a kiedy był już zdolny do gry, pojawiły się u niego kłopoty z dyscypliną. Tym sposobem trwający sezon jest tak naprawdę pierwszym, w którym może on pokazać w pełni to, na co go stać.
23-latek rozegrał już 38 spotkań, strzelił 10 goli i zanotował cztery asysty. Jego dyspozycja w pełni przekonała nowe władze „Dumy Katalonii”, dlatego przed dwoma tygodniami zaaranżowano spotkanie z agentami zawodnika, podczas którego przedstawiono formalną propozycję przedłużenia wygasającej 30 czerwca 2022 roku umowy.
„Sport” donosi, że Ousmane Dembélé nadal nie odpowiedział na ofertę, co skłoniło Joana Laportę do podejrzeń, że jest to część strategii mającej na celu odejście na zasadzie wolnego transferu. Do tego pod żadnym pozorem nie chce dopuścić Hiszpan, stąd natychmiastowa reakcja.
Według wspomnianego źródła FC Barcelona właśnie dokonała wyceny mistrza świata z 2018 roku. Jeśli nie dojdzie do przedłużenia współpracy, latem gracz zostanie wystawiony na sprzedaż, a przedstawiciel LaLigi będzie oczekiwał przynajmniej 50-60 milionów euro. Ta kwota pozwoli bowiem na pełną amortyzację transferu z Borussii Dortmund.
Chętnych na usługi reprezentanta „Trójkolorowych” nie brakuje. Mówi się o zainteresowaniu Manchesteru United czy Paris Saint-Germain.