Górnik Zabrze w rundzie wiosennej mocno rozczarowuje i obecnie zajmuje w tabeli Ekstraklasy przedostatnie miejsce. W oczy tak fanów, jak i władz zajrzało widmo spadku na zaplecze Ekstraklasy.
„Trójkolorowi” są niepewni swojej przyszłości do tego stopnia, że w poniedziałek bardzo dużo mówiło się o potencjalnych roszadach na ławce trenerskiej i zwolnieniu Bartoscha Gaula. Niemiec ostatecznie zachował posadę, ale otrzymał od władz konkretne ultimatum - przekonujące zwycięstwo w kolejnym spotkaniu przeciwko Wiśle Płock.
Nie jest tajemnicą, że jednym z kłopotów Górnika Zabrze jest ofensywa. Ekipa ta w rundzie wiosennej rozegrała siedem spotkań i do tej pory strzeliła w nich raptem trzy bramki.
Do samego końca okna transferowego rozglądano się zatem za nowym napastnikiem i wybór padł na Anthony'ego van den Hurka. Okazuje się jednak, że przedstawiciel Ekstraklasy mógł dokonać hitowego wzmocnienia.
Dyrektor sportowy Łukasz Milik wyznał w programie „Magazyn Ekstraklasy”, że prowadzono rozmowy z byłym zawodnikiem między innymi Brightonu, Jürgenem Locadią.
- Mogę przyznać, że ten piłkarz rzeczywiście był na naszym celowniku. To był właściwie wybór między nim, a van den Hurkiem - stwierdził.
- To okienko było dla mnie naprawdę krótkie i musiałem dokonywać szybkich ruchów. Locadia był wolny i mógł przyjść po zamknięciu transferów, ale było ryzyko: jeśli byśmy się nie dogadali, to zostajemy z niczym. Dlatego wybraliśmy van den Hurka. Zabrakło mi dwóch dni, by dopracować niektóre wzmocnienia - dodał.
Locadia to były zawodnik między innymi PSV Eindhoven oraz Hoffenheim, który swego czasu kosztował Brighton 17 milionów euro.