Przenosiny İlkaya Gündoğana z Manchesteru City do FC Barcelony to jeden z głośniejszych tematów letniego okna transferowego. Pep Guardiola długo zabiegał o pozostanie Niemca na Etihad Stadium, lecz ostatecznie spotkał się ze ścianą.
33-latek postanowił skorzystać z oferty mistrza Hiszpanii i wierzył, że w nowym miejscu zazna nowych bodźców.
Choć radzi sobie w Katalonii przyzwoicie, to nie wszystko przypadło mu do gustu. Pierwszy raz powiedział o tym otwarcie po przegranym 1-2 El Clásico przeciwko Realowi Madryt.
- Chcę być szczery, ale bez przesady, ponieważ nie zamierzam użyć słów, których nie powinienem. Kiedy wszedłem do szatni, to oczywiście koledzy są rozczarowani, ale po tak ważnym meczu i negatywnym wyniku chciałbym, żeby byli bardziej wściekli i zawiedzeni. To część problemu. Musimy w tej kwestii zrobić bardzo duży krok do przodu, bo jeśli nie, to Real Madryt, a nawet Girona nam uciekną - stwierdził przed kamerami Niemiec.
Okazuje się, że to tylko wierzchołek góry lodowej, ponieważ pomocnik ma do klubu zadrę o jeszcze jedną kwestię. Jak informuje Toni Juanmarti, Gündoğan twierdzi, że po przybyciu do Barcelony nie otrzymał odpowiedniego wsparcia od klubu. Chodzi tu o sprawy logistyczne jak szukanie mieszkania, transportu czy opieki nad rodziną. Jest to tym bardziej istotne, że urodziło mu się niedawno dziecko. Władze mistrza Hiszpanii już przeprosili za swoje działanie.
Niemiec był zaskoczony tym, co zastał w stolicy Katalonii, ponieważ w Manchesterze City wszystko dopinano na ostatni guzik. Wydaje się jednak, że kryzys na ten moment zażegnano.
Trafienie przeciwko Realowi Madryt było dla Gündoğana premierowym w barwach „Blaugrany”. Do tej pory rozegrał po transferze łącznie 14 meczów, a w nich poza golem ma także cztery asysty.
Kontrakt wiąże go z obecnym zespołem do 30 czerwca 2025 roku i zawiera opcję przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy.