Po meczu Realu Madryt z SC Bragą w ramach fazy grupowej Ligi Mistrzów wokół Viníciusa Júniora znowu zrobiło się gorąco.
Miguel Camps, członek zarządu mistrzów Hiszpanii i jeden z najbliższych współpracowników Joana Laporty, opublikował w mediach społecznościowych mocny wpis, który usunął już po kilku minutach.
„To nie rasizm, on zasługuje na strzał w kark za bycie pajacem i za popisywanie się, co reprezentują te niepotrzebne i bezsensowne przekładanki w środku pola” - napisał Camps.
Oczywiście, o całej sprawie zrobiło się głośno. Prezydent „Królewskich” Florentino Pérez prawdopodobnie z tego powodu nie pojawi się na sobotnim Klasyku.
To nie pierwszy raz, gdy Brazylijczyk jest w centrum jakiejś afery. Na boiskach LaLigi często pada on ofiarą rasistowskich zachowań. W przeszłości sympatycy „Dumy Katalonii” życzyli mu śmierci, a kibice Atlético Madryt wieszali jego kukły.
O przypadek 23-latka został zapytany İlkay Gündoğan.
- Prowokował w Bradze? Nie oglądałem tego meczu. Ktoś może to tak interpretować, ale dla mnie, szczerze, tak nie jest. On już doskonale wie, że jeśli zrobi coś takiego, to zostanie wygwizdany. Być może lubi, jak się na niego gwiżdże. Nie wiem, niektórzy piłkarze postrzegają to jako dodatkowy element motywacji. Mnie samemu się zdarza, że kiedy gram na wyjeździe i jestem wygwizdywany, to mam większą motywację. Żyjemy w świecie, w którym można robić różne rzeczy na wiele sposobów i dopóki okazujemy szacunek, każdy powinien mieć możliwość okazywania swoich emocji - powiedział niemiecki pomocnik w rozmowie z Esport3.