Skrobacz pożegnał się z posadą po ponad dwóch latach. Ostatnim przystankiem na jego ścieżce okazała się Bułgarska, gdzie jego drużyna poległa z Lechem Poznań 0:2.
Trwająca kampania Ekstraklasy nie może przysłonić dokonań szkoleniowca. Z roku na rok przysłużył się on do sporego przeskoku w rozgrywkach, awansując najpierw z drugiej, a później pierwszej ligi na najwyższy szczebel.
Fakty są jednak takie, że „Niebiescy”, mający zaledwie jedno zwycięstwo po 13 kolejkach, to druga najgorsza ekipa w tabeli zaraz po innym beniaminku, ŁKS-ie Łódź.
56-latek z pokorą przyjął wiadomość od władz o rozwiązaniu kontraktu za obopólnym porozumieniem.
– Moje odczucia są w tej chwili najmniej istotne. Zostałem poinformowany przez zarząd, że wyniki są niezadowalające. Wiedziałem, w jakim klubie pracuję i jak bardzo wymagający są kibice Ruchu. Zawsze chcą grać o mistrzostwo Polski, a nie tylko o utrzymanie. Trzeba to po prostu przyjąć – skomentował trener w wywiadzie dla Canal+ Sport.
– Liczy się co tu i teraz. Najlepiej byłoby zrobić awans i powiedzieć dziękuję... to nie dla mnie. Ja wierzyłem w utrzymanie i wierzę dalej – dodał.
Ruch następcą skrobacza mianował... jego dotychczasowego asystenta, Jana Wosia. Umowa między stronami obowiązuje do końca tego sezonu z możliwością prolongaty o kolejne dwanaście miesięcy.
W najbliższy poniedziałek zespół podejmie u siebie w walce o punkty Radomiaka Radom.