John van den Brom latem 2022 roku dołączył do Lecha Poznań. Już na wstępie musiał mierzyć się z ogromnym wyzwaniem, bo przyszedł do mistrza Polski, który na gwałt szukał szkoleniowca po odejściu Macieja Skorży.
Holender wprawdzie nie zdołał wywalczyć awansu do Ligi Mistrzów, ale zrealizował plan minimum, czyli awans do Ligi Konferencji Europy.
Jak się później okazało, był to początek pięknej przygody. Jego drużyna awansowała bowiem aż do ćwierćfinału i dopiero wtedy musiała uznać wyższość Fiorentiny.
Liczono zatem, że napędzona ekipa ze stolicy Wielkopolski i tym razem da z siebie wszystko i nawiąże do tamtych rezultatów.
W bieżących rozgrywkach przeszkodą nie do przejścia okazał się jednak Spartak Trnawa i już wtedy zaczęły się schody...
Holender pomimo klęski dostał duże zaufanie władz, które wyczerpało się w grudniu. Po remisie z Radomiakiem Radom van den Brom został zwolniony, a schedę po nim przejął Mariusz Rumak.
Choć od tamtego wydarzenia minęło niewiele czasu, to trener już chce wrócić do pracy, o czym opowiedział w rozmowie z ESPN.
- Nie czuję się zbyt duży na żaden klub - deklaruje pytany o potencjalne wyzwanie. Łączono go przecież z Vitesse, czyli ekipą rywalizującą o utrzymanie w Eredivisie.
- Oczywiście mam w głowie obraz miejsca, gdzie chciałbym trafić, bo chcę coś osiągnąć. Jestem jednak sportowcem i zawsze dążę do celu. To byłoby najlepsze, ale jeśli tak nie będzie, to mogę zadowolić się nieco słabszym zespołem. Brakuje mi codziennej pracy. Już za tym tęsknię - wyznał.