Jürgen Klopp w niespodziewanym momencie zaskoczył cały świat nowiną o planowanym odejściu z Liverpoolu. Niemiecki szkoleniowiec za pośrednictwem mediów klubowych wyznał pod koniec stycznia, że kończy mu się energia i zapał do dłużej pracy. Dlatego też postanowił ustąpić miejsca wraz z zakończeniem sezonu.
Od razu po oświadczeniu media ruszyły z giełdą nazwisk, jednogłośnie wskazując Xabiego Alonso jako murowanego faworyta do zastąpienia niemieckiego trenera.
Do walki o rozchwytywanego Hiszpana, którego Bayer Leverkusen jako jedyny może poszczycić się na Starym Kontynencie serią bez porażek od początku kampanii, przystąpił też Bayern Monachium. „Bawarczycy” nie wiążą dalszej przyszłości z Thomasem Tuchelem.
Dlatego też „The Reds” dmuchają na zimne, przygotowując plan awaryjny. Na końcu tej listy – jeśli w ogóle – znalazło się nazwisko Francka Haise'a.
Według Theathletic.com algorytm oceniający sylwetki poszczególnych kandydatów wysoko ocenił kwalifikacje fachowca z RC Lens, natomiast Will Spearman, dyrektor Departamentu Analiz i Badań z Anfield, nie potraktował tych wyliczeń poważnie.
52-letni Haise wywarł największe wrażenie w poprzednim sezonie, doprowadzając swój zespół do wicemistrzostwa Francji. W tym sezonie rywalizował w fazie grupowej Ligi Mistrzów, zajmując trzecie miejsce i ostatecznie odpadając z europejskich pucharów po porażce z Freiburgiem w play-offach o 1/8 finału Ligi Europy.
Najpoważniejszymi opcjami rezerwowymi na liście życzeń są z kolei Rúben Amorim ze Sportingu CP oraz Julian Nagelsmann, odpowiadający za wyniki reprezentacji Niemiec.