Rok temu o tej porze wydawało się, że Martin Ødegaard w końcu otrzyma szansę w Realu Madryt. Norweg miał wtedy za sobą znakomity sezon w Realu Sociedad, do którego został wcześniej wypożyczony. W stolicy Hiszpanii nie dostał jednak zaufania od ówczesnego szkoleniowca - Zinédine'a Zidane'a. Norweg więcej czasu spędzał na ławce rezerwowych, dlatego zimą trafił na wypożyczenie do Arsenalu.
Menedżer londyńskiej drużyny Mikel Arteta poszukiwał zawodnika na pozycję ofensywnego pomocnika. Jego zespół zmagał się wówczas z problemem kreowania sytuacji pod bramką rywali, a 22-latek wydawał się idealnym kandydatem, aby wnieść odpowiednią jakości do gry „Kanonierów”.
Z czasem okazało się, że wypożyczenie Ødegaarda było strzałem w dziesiątkę, ponieważ ten szybko zaaklimatyzował się na Wyspach. Jego dobrą formę docenił również Arteta, który chciał wykupić go po zakończeniu rozgrywek.
Na to z kolei początkowo nie zgodził się Real Madryt, ponieważ zespół objął Carlo Ancelotti. Włoch norweskiemu pomocnikowi dał czystą kartę i pozwolił mu przepracować okres przygotowawczy. Mimo to 22-latek nie znalazł uznania w oczach nowego trenera, dlatego zaczął poważnie zastanawiać się nad swoją przyszłością.
Ostatecznie zdecydował się na odejście z Hiszpanii, a chęć sprowadzenia go wyraził Arsenal. Negocjacje przebiegły sprawnie i obie strony doszły do porozumienia.
Ødegaard trafi do Londynu za niecałe 40 milionów euro i podpisze pięcioletni kontrakt.