Polski pomocnik przeniósł się klubu z Championship dwa lata temu i niemal natychmiast wyrósł na jednego z najlepszych zawodników Wolverhampton. Wśród kibiców „Wilków” zaczęły wówczas narastać obawy, że przy takiej dyspozycji Żyro niebawem wykupi jeden z zespołów z Premier League.
25-latek uzbierał trzy trafienia w dwóch pierwszych spotkaniach Championship i odniósł wówczas kontuzję, która wykluczyła go z gry na półtora miesiąca. Po powrocie Polak był ostrożnie wprowadzany do zespołu, ale już na początku kwietnia sezon się dla niego zakończył.
Dobiegała końca pierwsza połowa spotkania pomiędzy MK Dons i Wolverhampton, kiedy to Anton Kay dopuścił się bestialskiego faulu. Jego ofiarą padł polski skrzydłowy. Żyro opuścił murawę, a diagnoza postawiona w kolejnych dniach była dla Polaka i kibiców bardzo gorzka do przełknięcia. Były zawodnik Legii Warszawa miał pauzować od 10 do 12 miesięcy.
Ostatecznie Żyro powrócił do gry w kwietniu bieżącego roku, występując w trzech spotkaniach Premier League 2. W pierwszym zespole został uwzględniony dopiero na początku obecnego sezonu, jednak sytuacja w drużynie jest już zupełnie inna od tej sprzed jego przerwy.
Jeszcze w lecie 2016 roku Wolverhampton zostało przejęte przez nowych udziałowców z Chin, którzy od samego początku blisko współpracują z portugalskim super-agentem Jorge Mendesem. Dzięki tej współpracy do drużyny trafiło wiele osób związanych z menadżerem. Oprócz trenera Nuno Espírito Santo, także między innymi trzej skrzydłowi - Hélder Costa za 15 milionów euro, Ivan Cavaleiro za 8 milionów euro i wypożyczony z Atlético Madryt Diogo Jota. Dla Polaka nie ma w tej układance miejsca.
Żyro może odejść na zasadzie transferu definitywnego lub wypożyczenia, co zależy od zainteresowania innych drużyn.