Brazylijczyk trafił do „Czerwono-Białych” na wyraźne polecenie Thierry’ego Henry’ego. Wówczas Schalke 04 zainkasowało dwa miliony euro. 36-latek wejście do nowego zespołu miał fatalne. Pięć meczów, dwa faule… i dwie czerwone kartki. Dodatkowo został on pierwszych graczem od 30 sezonów Ligue 1, który w swoich trzech pierwszych spotkaniach dwukrotnie był wyrzucany z boiska.
Od czasu odpokutowania kar, zawodnik ani razu nie znalazł uznania w oczach Leonaro Jardima, który 27 stycznia zastąpił dotychczasowego szkoleniowca.
Naldo udzielił wywiadu „Die DeichStube”, w którym poruszony został temat jego przenosin do Monaco oraz dalsze plany dotyczące kariery zawodniczej.
– W Niemczech za te zagrania otrzymałbym żółtą kartę. Na początku było to dla mnie trudne. Teraz mogę grać ponownie i jestem gotowy. Henry miał do mnie wielkie zaufanie. Po jego zwolnieniu wszystko nagle się zmieniło. Kiedy pojawił się nowy trener, wciąż byłem zawieszony, a drużyna grała dobrze. Nie przegraliśmy od czterech meczów, trzy z nich wygraliśmy. Teraz czekam na szansę, żeby znów się pokazać – oznajmił.
Doświadczony stoper odpowiedział również na pytanie dotyczące chęci gry w piłkę do 40. roku życia.
– Nadal lubię piłkę nożną i czuję się dobrze. Dlaczego więc nie? Mój kontrakt w Monako potrwa do 2020 roku. Jeśli się uda, będę grał dalej. Będę zadowolony, mogąc robić to w Niemczech. Powrót do Bundesligi byłby świetny. Ale muszę poczekać i zobaczyć, co się stanie, i czy uda mi się znaleźć inny klub, który pozwoli mi grać – stwierdził.
W przeszłości czterokrotny reprezentant „Canarinhos” był zawodnikiem takich drużyn jak Werder Brema, Wolfsburg czy wspomniane Schalke. Łącznie w Bundeslidze wystąpił 358 razy.