Analizując szczegółowo wydarzenia z ostatnich 12-15 miesięcy, można śmiało rzecz, że gdyby nie koronakryzys, środkowy pomocnik byłby dzisiaj związany z „Los Blancos”. Francuz bardzo chciał dołączyć do madryckiej ekipy, ale jako że Hiszpanie od początku brali pod uwagę wypożyczenie go na rok, nie dawali zbyt wielkiego priorytetu całej operacji.
Wtedy mieli oni nadzieję, że Eduardo Camavinga nie złamie danego słowa i poczeka na wymarzony transfer. To wcale nie było takie łatwe, wobec zainteresowania chociażby Bayernu Monachium.
Jak wygląda obecnie sytuacja 18-latka? Miniony sezon pokazał, że przed nim jeszcze wiele pracy i dlatego trudno oczekiwać, aby ktoś miał wyłożyć oczekiwane niegdyś 70-100 milionów euro. Dziś mówi się o kwocie o ponad połowę niższej.
RMC Sport nieustannie podkreśla, że piłkarz Stade Rennais cały czas znajduje się w planach Paris Saint-Germain. Jednocześnie jak na razie nie została złożona ze strony wicemistrza Francji żadna formalna oferta.
Z drugiej strony Manchester United miał już rozpocząć negocjacje zmierzające do sfinalizowania całej operacji, będąc gotowym do zaproponowania maksymalnie 30 milionów euro. „Marca” podaje, że może to być nawet suma 25 milionów.
„Le Parisien” podsumowuje to wszystko stwierdzenie, że do odejścia Camavingi jeszcze daleka druga. Nie zmienia to jednak faktu, że oprócz wspomnianej dwójki w kontakcie z Jonathanem Barnettem, agentem utalentowanego gracza, pozostają jeszcze Real Madryt oraz Chelsea. To ta czwórka na ten moment jest w grze o jego podpis.
Trzykrotny reprezentant seniorskiej kadry Francji ma przed sobą udział w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Być może dobra postawa na tym turnieju zaowocuje skonkretyzowaniem działań ze strony gigantów europejskiej piłki.