Ostatnie dwa tygodnie nie były łatwe dla włoskiego szkoleniowca. Najpierw jego zespół w fatalnym stylu przegrał spotkanie z FC Barceloną, a gdy zgrupowania reprezentacji dobiegały już końca, uzyskał on pozytywny wynik testu koronawirusowego.
Początkowo myślano, że to jakaś pomyłka, ale nie mogło być mowy o błędzie, kiedy powtórzone testy także dały wynik pozytywny.
W efekcie „Carletto” nie zasiadł na ławce w meczu ligowym z Celtą Vigo, ograniczając się jedynie do komunikacji za pomocą telefonu. Gdy zawody dobiegły końca, doszło do następnej kuriozalnej sytuacji. Żaden wysłannik sztabu szkoleniowego nie pojawił się na konferencji prasowej.
Podobna sytuacja miała miejsce przed starciem z Chelsea. Carlo Ancelotti nie poleciał do Londynu, a na spotkaniu z mediami zjawił się jedynie Thibaut Courtois. Wszystko przez następne pozytywne wyniki u 62-latka.
Dzisiaj przyszła długo wyczekiwana pozytywna wiadomość dla opiekun „Królewskich”. Test PCR przeprowadzony wczoraj dał wynik negatywny, dlatego będzie on z drużyną na Stamford Bridge i ujrzymy go na ławce trenerskiej.
Z perspektywy piłkarzy i kibiców dla Realu Madryt jest to niezwykle ważna wiadomość. W poprzednim meczu absolutnie niejasna sytuacji dotycząca licencji i uprawnień do poszczególnych działań sprawiała wiele komplikacji w procesie komunikacyjnym.
Ancelotti w przeszłości prowadził także Chelsea, więc na samym przylocie do Anglii zależało mu podwójnie.