O tym że Marek Koźmiński weźmie udział w wyborach wiedzieliśmy od dawna. Posiada ambicje bycia szefem związku i jako były współwłaściciel Górnika Zabrze oraz jeden wiceprezesów PZPN-u od 2012 roku, z pewnością ma na to papiery. Na swojego następcę wyznaczył go ustępujący prezes - Zbigniew Boniek, ale później próbował temu zaprzeczać.
50-latkowi wyrósł poważny konkurent w postaci Cezarego Kuleszy. Kandydat pełniący również funkcję jednego z wiceprezesów federacji, a ponadto zasiadający w Radzie Nadzorczej Ekstraklasy, jest postrzegany jako ten, który zapewni tak potrzebne zmiany.
Tymczasem nim doszło do Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego Delegatów Polskiego Związku Piłki Nożnej, ze stanowisk ustąpiło kilka ważnych osobistości, z Maciejem Sawickim na czele.
W efekcie Koźmiński był skazany na porażkę, co finalnie też nastąpiło. Większością głosów nowym prezesem wybrany został Kulesza. Jego kadencja potrwa cztery lata.
– Były sygnały pod moim adresem, wiele osób pytało, dlaczego miałbym nie spróbować. Po namyśle i rozmowach zarówno z przedstawicielami związków, jak i klubów doszedłem do wniosku, że spróbuję. W końcu znam polski futbol na każdym poziomie - od amatorskiego po profesjonalny. Przez jedenaście lat byłem prezesem Jagiellonii. Pewne sukcesy w tym czasie odnieśliśmy - zdobyty Puchar Polski, wyrównana walka w lidze z bogatszymi od nas klubami, nowy stadion, nowoczesna baza treningowa – tak tłumaczył zgłoszenie swojej kandydatury człowiek związany z Białymstokiem.
59-latek do czerwca pełnił funkcję prezesa „Dumy Podlasia” i miał z pewnością ogromy wpływ na pozytywne zmiany, jakie zaszły w klubie, który sezon 2017/2018 zakończył na drugim miejscu w tabeli Ekstraklasy. Teraz jego zadaniem będzie wprowadzenie modyfikacji w funkcjonowaniu PZPN-u i, jak sam zapowiada, najważniejsze dla niego jest poprawienie szkolenia w naszym kraju.
Na tym samym zgromadzeniu Boniek został mianowany honorowym prezesem. Jak podkreślono, to wyróżnienie otrzymał w uznaniu zasług.