Przed pierwszym gwizdkiem wielu nie dawało zbyt wielkich szans „The Blues”. Wszak „The Citizens” mieli za sobą serię pięciu zwycięstw, a w meczach tych stracili tylko trzy gole.
Nieoczekiwanie podopieczni Mauricio Pochettino zaaplikowali rywalom cztery bramki, na co ci zareagowali tym samym. Tak oto po pasjonującym spotkaniu oba zespoły zeszły z boiska przy wyniku 4:4.
Pep Guardiola był pod wrażeniem tego, jak zaprezentowała się Chelsea.
– Kiedy podajesz piłkę do Raheema, Cole’a Palmera lub Mudryka, którzy potrafią dryblować i przebiec 40 metrów, bronisz się we własnym polu karnym. Jeśli jesteś w stanie grać tak wysoko, możesz zrobić przechwyt i grać czterech na trzech lub pięciu na czterech – rozpoczął.
– Tak się stało. Wolelibyśmy mieć tysiąc długich piłek, ale Raheem wygrywał pojedynki, współpracował z Moisésem Caicedo, aby przełamać linie. Są dobrzy – przyznał.
– Poprawiliśmy się w drugiej połowie meczu i byliśmy trochę lepsi w kontrolowaniu ich gry, ponieważ w pierwszej połowie mieliśmy problemy – wyznał.
– Możemy kontrolować rywala w większym zakresie, ale nie pamiętam meczu, w którym przyjechaliśmy tutaj z tak wieloma szansami. W zeszłym sezonie było o wiele gorzej niż dzisiaj, a wygraliśmy 1:0. Staraliśmy się, stworzyliśmy wiele szans, ale oni też to zrobili, ponieważ są dobrzy. Talentu nie da się czasem kontrolować – podkreślił.
Decydujący cios w piątej minucie doliczonego czasu gry Manchesterowi City zadał Cole Palmer, były zawodnik ekipy z Etihad Stadium.
Po remisie londyńczycy zajmują dziesiąte miejsce w tabeli Premier League. Ich przeciwnik wciąż dzierży fotel lidera.