Środkowy pomocnik na Old Trafford został sprowadzony przez rokiem za 45 milionów euro, w tym pięć milionów w formie bonusów. Mając na uwadze kwotę transferu oraz skalę talentu i markę, jaką wyrobił on sobie występami w Ajaksie, oczekiwania wobec zawodnika były ogromne.
24-latek liczył, że Ole Gunnar Solskjær szybko znajdzie mu miejsce w składzie, a gdy tak się nie stało, zaczął się on niepokoić. Wszak zbliżało się EURO 2020, a Holender nie grał regularnie w klubie.
Mając to na uwadze, piłkarz szukał drogi ucieczki w styczniu, dążąc do odejścia na mocy wypożyczenia. Na to nie zezwoliły jednak „Czerwone Diabły”.
Latem Donny van de Beek liczył na zmianę nastawienia klubu do całej sytuacji i początkowo wydawało się, że dopiął on swego.
– Donny znajdował się na naszej liście życzeń. Na początku okna pytaliśmy o niego Manchester United, ale wtedy to nie wchodziło w grę. Pod koniec lata otrzymałem telefon od Guido Albertsa, jego agenta, który wyznał, że zawodnik może otrzymać „zielone światło” na odejście, lecz w ostatniej minucie zmieniono zdanie. Sprawa była w próżni – zdradził Marcel Brands, dyrektor sportowy Evertonu.
Nic więc dziwnego, że pojawiają się informacje, jakoby 19-krotny reprezentant „Oranje” czuł się oszukany przez Manchester United i nastawiał się na zmianę pracodawcy.
Cały czas nie można wykluczyć, że piłkarz wyląduje w Evertonie.
– Każdorazowo wszystko zależy od tego, czy drugi klub chce z nami współpracować. Na razie mamy październik i wszystko może się jeszcze wydarzyć w kwestii chociażby kontuzji. (…) Szkoda, że Donny nie gra. Nie mam wątpliwości, że jest on bardzo dobrym piłkarzem, a jego celem są występy i powrót do reprezentacji Holandii. Presja w klubie pokroju Manchesteru United jest jednak ogromna, podobnie jak rywalizacja – zauważył.
Van de Beek jak dotąd w ekipie z Old Trafford rozegrał 39 spotkań, z czego trzy w tym sezonie.