45-latek przejął ekipę z Signal Iduna Park ubiegłego lata i niemal od razu został postawiony w trudnym położeniu. Klub opuścił bowiem Jadon Sancho, a miesiąc później uczynił to samo Thomas Delaney. W miejsce Anglika sprowadzono Donyella Malena, który jak na razie miewa problemy z przystosowaniem się do gry w nowej lidze.
Niemiecki trener bez względu na to wszystko stanął przez zadaniem osiągnięcia jak najlepszych wyników. Pierwsza porażka miała miejsce już 17 sierpnia, gdy nie udało się wygrać Superpucharu Niemiec. 19 października jego podopieczni przegrali z Ajaksem w Lidze Mistrzów aż 0:4, a 18 stycznia drużyna odpadła z Pucharu Niemiec na etapie 1/8 finału.
Zanim do tego doszło, Borussia Dortmund nie zdołała awansować do fazy pucharowej najważniejszych rozgrywek europejskich i trafiła do Ligi Europy. W niej okazała się słabsza od Rangers FC.
Mając to na uwadze, tylko tak naprawdę w Bundeslidze podopieczni Marco Rose spełniają oczekiwania. Jest tak za sprawą drugiej pozycji i „tylko” sześciopunktowej przewagi Bayernu Monachium.
Jak jednak zapewnił Hans-Joachim Watzke, szkoleniowiec będzie odpowiadał za wyniki BVB również w następnej kampanii.
– Czy zostanie na sto procent? Tak, ponieważ wykonuje dobrą pracę, chcemy zachować ciągłość na tym stanowisku i jesteśmy z niego zadowoleni – oznajmił prezes klubu w rozmowie Sky Sport Deutschland.
Bilans Rose to 23 zwycięstwa, cztery remisy oraz 12 porażek. Zastąpił na tym stanowisku Edina Terzicia.