Luka Modrić jest bardzo zirytowany swoją obecną sytuacją. Na początku sezonu musi akceptować rolę zmiennika, choć założenia miały być zupełnie inne. To on miał mentorować Jude'owi Bellinghamowi, przygotowując go do przejęcia po nim pałeczki lidera środka pola.
Nie ma to nic wspólnego z tym, co sobie wyobrażał, kiedy przedłużał kontrakt do 30 czerwca 2024, a zwłaszcza, gdy zdecydował się odrzucić potężne oferty z Arabii Saudyjskiej. Wówczas uznał, że na Estadio Santiago Bernabeu nadal będzie odgrywał kluczową rolę.
Zdaniem „Mundo Deportivo” rozczarowanie magika z Chorwacji eksplodowało w ostatnią sobotę na Estadio San Mamés. Dopiero w 80. minucie meczu wszedł na boisko w miejsce Viníciusa Júniora, gdy mecz był już prawie rozstrzygnięty, a Real Madryt komfortowo prowadził 2:0.
To już drugi mecz w tym sezonie, w którym doszło do takiej sytuacji. Modric był również rezerwowym w przedsezonowym starciu w Dallas z FC Barceloną. Od początku wystąpił tylko w meczu z Juventusem, który odbył się 3 sierpnia w ramach amerykańskiego tournée. Tego meczu jednak także nie ukończył, ponieważ został zmieniony przez Carlo Ancelottiego po 61 minutach.
Od dawna mówi się o rewolucji w linii pomocy „Królewskich”. Transfery wspomnianego Bellinghama, Eduardo Camavingi i Auréliena Tchouaménia oraz zwiększenie znaczenia Federico Valverde i Daniego Ceballosa jasno wskazują, że proces ten się rozpoczął.
37-letni weteran myślał jednak, że do zmiany warty nie dojdzie w trakcie tej kampanii.
Na ten moment nie planuje żadnych ruchów. Jeśli sytuacja się jednak nie zmieni, to poważnie zastanowi się nad zimowym rozstaniem.
Modrić poprzednie rozgrywki zakończył na 52 spotkaniach, sześciu golach i asystach.