Doświadczony pomocnik jest już od dłuższego czasu łączony z ponownym zasileniem szeregów klubu z Andaluzji i sam nie ukrywał w jednym z udzielonych wywiadów przed kilkoma miesiącami, że z największą chęcią przywidziałby po raz drugi w swojej karierze barwy ekipy z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán, gdzie grał już w latach 2011-2014.
- Darzę szczególną sympatią Sevillę. W tym mieście mieszka też moja rodzina. Zawsze mówiłem, że byłoby cudownie, gdybym kiedyś mógł ponownie nałożyć koszulkę tej drużyny. Wszyscy o tym wiedzą, ale tutaj nie jest ważne to, czego chce, bo nie ja podejmuję decyzję. Monchi i wszyscy w Sewilli mają do mnie numer telefonu. Nikt ze mną się jednak nie kontaktował - powiedział wówczas 32-letni zawodnik.
Od tego czasu sporo w świecie futbolu i w samej Barcelonie się zmieniło, co naturalnie otworzyło drogę reprezentantowi Chorwacji do ucieczki z „Dumy Katalonii”, która staje się powoli faktem.
Dziennikarze „Marki” i Fabrizio Romano zgodnie informują, że drużyna z Andaluzji osiągnęła stosowne porozumienie z ekipą z Camp Nou w kwestii sprowadzenia do siebie Ivana Rakiticia.
Doświadczony pomocnik ma już przechodzić obligatoryjne testy medyczne i po ich zakończeniu podpisze trzyletnią umowę z Sevillą.
Alfredo Martínez z „Onda Cero” dodaje, że cała transakcja odbędzie się na zasadzie wolnego transferu, ponieważ 32-latek zgodził się na polubowne rozstanie z Barceloną. W ten sposób klub zaoszczędzi osiem milionów euro netto, które musiałaby wypłacić zawodnikowi do połowy 2021 roku.
Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze podatki, ubezpieczenie i bonusy za osiągnięcia indywidualne oraz drużynowe, co finalnie pozwala wicemistrzowi zatrzymać w kasie około 20 milionów euro.
Chorwat trafił do „Dumy Katalonii” właśnie z Sevilli w lipcu 2014 roku. Od tego momentu wystąpił w 310 spotkaniach ekipy z Camp Nou, w których strzelił 35 goli oraz zaliczył 42 asysty.