Biało-czerwoni nie zapewnili sobie bezpośredniego awansu na przyszłoroczny czempionat, a przez potknięcie z Węgrami nie byli także w gronie rozstawionych drużyn.
W efekcie pierwsze spotkanie odbędzie się na wyjeździe. Mimo wszystko Sousa widzi plusy takie sytuacji.
– Losowanie dało nam szansę, by w przypadku pokonania Rosji rozegrać drugie spotkanie na własnym terenie. Gdyby przyszło nam zagrać w nim ze Szwecją, na pewno nie zabraknie nam motywacji. Znamy się całkiem nieźle, przecież w czerwcu rywalizowaliśmy w fazie grupowej mistrzostw Europy. Wówczas przegraliśmy, ale moim zdaniem teraz jesteśmy silniejsi niż wtedy, mamy więcej opcji. Na razie musimy jednak skupić się na starciu z Rosją – stwierdził.
– W tej reprezentacji doszło do zmiany trenera, zmienił się styl gry. Mamy jednak czas na to, by rozpracować tego przeciwnika. Będziemy gotowi na bój z kadrą Rosji – zaznaczył.
Oprócz Polski, o przepustkę na turniej walczą także między innymi Włosi, Portugalczycy czy Turcy. Nasz selekcjoner podkreśla, że to jednak w naszych szeregach jest najlepszy piłkarz na świecie.
– Wiele będzie więc zależało od dyspozycji piłkarzy w momencie rozgrywania spotkań barażowych, zwłaszcza tej fizycznej, poziomu ich zmęczenia. Marzec to bardzo specyficzny moment sezonu, intensywność gry w lidze i europejskich pucharach jest bardzo wysoka – oznajmił.
– Forma indywidualna zawodników w konkretnym momencie jest tak istotna. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony do rywalizacji o miejsce na mundialu. Wierzę, że wykorzystamy swoje zalety, a zwłaszcza tę kluczową, czyli najlepszego piłkarza na świecie, Roberta Lewandowskiego. Nasz kapitan potrafi zrobić różnicę na murawie, więc jest naszym ogromnym atutem – zauważył.
Polska z Rosją zmierzy się 24 marca 2022 roku. Jeśli zwycięży, pięć dni później rozegra spotkanie finałowe w ścieżce B. Naszym rywalem będzie ktoś z dwójki Szwecja - Czechy.