20-latek w aktualnych rozgrywkach uzbierał 20 trafień i 20 asyst (sic!), a do końca sezonu pozostało jeszcze pięć kolejek ligowych. Anglik nie tak dawno skarżył się na problemy z łydką, ale wygląda na to, że uporał się już z tymi dolegliwościami. W ubiegły weekend ustrzelił on bowiem hat-tricka w starciu z Paderborn, a dodatkowo oddał hołd zmarłemu George’owi Floydowi. W ten sposób ponownie zwrócił na siebie uwagę całego świata.
Sancho od ponad 12 miesięcy wzbudza zainteresowanie wielu ekip, w tym m.in. Realu Madryt, Manchesteru City czy Barcelony. Nie sposób oprzeć się jednak wrażeniu, że najmocniej o jego angażu myśli Manchester United, który pomimo trwającego kryzysu, nadal ma wyrażać gotowość do zainwestowania w operację naprawdę dużych pieniędzy. Podobnie uważa David Ornstein z „The Athletic”.
Według dziennikarza na dzisiaj to właśnie „Czerwone Diabły” mają najwięcej argumentów, aby doprowadzić transfer do końca. Muszą się jednak liczyć z wydatkiem rzędu 120 milionów euro. Niemniej, jeśli finalnie to im się nie uda, 11-krotny reprezentant „Synów Albionu” bez żadnego problemu zostanie na Signal Iduna Park, gdzie wciąż ma utrzymać dobre stosunki z tamtejszymi władzami.
Wygląda zatem na to, że w przypadku piekielnie utalentowanego 20-latka w grę wchodzą dwie ścieżki, lecz tylko jedna z nich prowadzi do ojczyzny i wielomilionowego transferu, który usytuowałby go w pierwszej dziesiątce najdroższych piłkarzy wszech czasów.
Prawoskrzydłowy do Borussii Dortmund trafił w sierpniu 2017 roku za niespełna osiem milionów euro. Jego aktualny kontrakt obowiązuje do połowy 2022 roku.