Tottenham plasuje się obecnie w ligowej tabeli na czwartym miejscu i ma realne szanse na awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Prawdopodobnie wszystko rozstrzygnie się przy okazji bezpośredniego starcia przeciwko Arsenalowi.
Choć „Koguty” nadal nie są pewne, czy zameldują się w tych elitarnych rozgrywkach, to i tak w kuluarach toczone są rozmowy w kwestii potencjalnych wzmocnień. Nieoficjalnie mówi się, że uznano w Londynie, iż do pełni szczęścia Antonio Conte potrzebuje sześciu nowych twarzy.
Nie wiadomo, czy tylu zawodników do zespołu trafi, choć w tym momencie władze skupiają się przede wszystkim na dwóch zawodnikach. Według informacji „The Telegraph” są nimi Djed Spence oraz Kalvin Phillips.
Pierwszy to prawy defensor, który może grać też na prawym wahadle, czyli prawdopodobnie brakujący element w układance włoskiego menedżera. Zainteresowanie nim przejawiano jeszcze w zimie, ale ostatecznie nie udało się stronom porozumieć.
W lipcu sprawy mogą wyglądać inaczej. 21-latek przebywa obecnie na wypożyczeniu z Middlesbrough do Nottingham Forest i spisuje się tam bardzo dobrze. To właśnie tym „kupił” Tottenham.
Od początku sezonu rozegrał 42 mecze, a jego dorobek to trzy gole i pięć asyst.
Poza reprezentantem Anglii do lat 21 brany pod uwagę jest także wspomniany Kalvin Phillips z Leeds United. Tu jednak może pojawić się problem i nie chodzi wcale o obecnego pracodawcę pomocnika.
Od dłuższego czasu o Phillipsa stara się Manchester United i panuje przeświadczenie, że jeśli „Czerwone Diabły” przystąpią do negocjacji, Tottenham będzie miał problem, by przebić je finansowo. Wtedy będzie trzeba poszukać alternatywy.
Ten duet to jednak niejedyni zawodnicy, którzy są brani pod uwagę w kontekście wzmocnienia Tottenhamu. Wcześniej informowaliśmy między innymi o zainteresowaniu dwoma piłkarzami Torino, których transfer miałby kosztować 50 milionów euro.