Zespół Alberta Rudé przez znaczną część meczu przegrywał po trafieniu Fryderyka Gerbowskiego. W 90. minucie jednak remis przyjezdnym uratował zmiennik Igor Sapała, dzięki czemu sytuacja w tabeli nie jest aż tak zła.
Wisła Kraków do spotkania z Wisłą Płock podchodziła z ambiwalentnymi odczuciami. Z jednej strony nie da się zapomnieć o awansie do finału Pucharu Polski i tym, że ostatecznie kibice „Białej Gwiazdy” ostatecznie będą się mogli znaleźć w Warszawie.
Z drugiej strony natomiast porażka z Motorem Lublin u siebie, która była drugą z rzędu w lidze. Teraz dochodzi remis, który komplikuje drużynie z Krakowa sytuację w tabeli.
Nie tak dawno niektórzy fani zespołu spod Wawelu mieli jeszcze nadzieje na bezpośredni awans, a dzisiaj będą oni musieli drżeć o udział w barażach. Strata do drugiego miejsca jest bardzo duża, wynosi osiem punktów, ale jeśli Lechia Gdańsk wygra zaległy mecz, dystans powiększy się już do dziesięciu „oczek”.
Natomiast, choć „Wiślacy” zajmują ósme miejsce w stawce, mają tyle samo punktów, co znajdująca się w strefie barażowej Wisła Płock i siódmy GKS Tychy. Tym samym nie jest to aż tak zła sytuacja, bo nie ma wielkiej straty punktowej, ale w każdym meczu 13-krotny mistrz Polski musi grać o trzy punkty.
Warto dodać, że GKS ma mecz mniej, więc Wisła może mieć nagle trzy punkty straty do baraży. Pamiętać też trzeba, że ekipa hiszpańskiego szkoleniowca nie jest w najlepszej formie, bo to dla niej trzeci mecz z rzędu bez zwycięstwa w lidze.