„Duma Katalonii” nie przyjechała na Estadio Santiago Bernabéu w charakterze faworyta do odniesienia ważnego zwycięstwa na drodze do wywalczenia istotnego krajowego trofeum.
Przebieg rywalizacji pozwolił jej jednak ustawić się w nieco korzystniejszym położeniu przed rewanżem zaplanowanym na 5 kwietnia na godzinę 22:00 za sprawą samobójczego trafienia zanotowanego przez Édera Militão. Brazylijski defensor został przypadkowo trafiony piłką po uderzeniu oddanym przez Francka Kessié'ego w 26. minucie meczu.
Odniesienie zwycięstwa nad „Królewskimi” nie spowodowało jednak pojawienia się wielkiego zadowolenia u Xaviego. Trener Barcelony nie krył rozczarowania faktem, że prowadzony przez niego zespół dał się zdominować.
- Zostaliśmy zdominowani. Nie potrafiliśmy odnaleźć optymalnych rozwiązań, by wychodzić spod pressingu. Dużo nas to kosztowało. Mogliśmy ten mecz nawet zremisować. Drużyna ma się jednak dobrze i jest zjednoczona. W defensywie jesteśmy spektakularni. To ważna wygrana, ale ciągle uważam Real za bardzo silną drużynę. Dzisiaj udało nam się zminimalizować liczbę okazji jaki zazwyczaj tworzą na własnym boisku. Nie stworzyli praktycznie żadnej - stwierdził opiekun „Dumy Katalonii”.
- Nie jestem usatysfakcjonowany z naszej gry z piłką. Ale są też inne elementy. Drużyna jednak bardzo, bardzo dobrze broniła - podkreślił szkoleniowiec.
- Do wygrania pucharu jeszcze daleka droga. Na razie mamy tylko 1:0 w pierwszym
meczu półfinału. Real Madryt nadal jest faworytem. Rewanż będzie w kwietniu,
ale pewnie uda nam się do tego czasu odzyskać kilku piłkarzy. Andreas,
Pedri, Dembélé, Lewandowski… Nie mogliśmy skorzystać z ważnych
zawodników - dodał Xavi.