Jeszcze w piątek „Kanonierzy” mieli odczuć na własnej skórze sygnały dopływające z bardzo niedaleka, bo 16 kilometrów od The Emirates. Oprócz AS Monaco i Fulham sylwetkę świetnego w poprzednim sezonie reprezentanta Stanów Zjednoczonych mocno prześwietla Chelsea.
Dziennikarz angielskiej stacji nie wspomniał żadnym bardziej zaawansowanym stadium negocjacji. Oferty żadnej nie ma i na razie takowa nie znajduje się w fazie przygotowywania przez władze dwukrotnego triumfatora Pucharu Europy, ale oczywiście z biegiem czasu to się może zmienić.
W zachodnim Londynie działacze doskonale zdają sobie sprawę, że Arsenal postawił twarde warunki. Opierają to na doświadczeniu AS Monaco, które w odpowiedzi na złożoną propozycję o wartości 40 milionów euro spotkało się z odmową.
Rzekoma wycena 22-latka, strzelca 21 goli w zeszłym sezonie Ligue 1 w barwach Stade de Reims, szacowana jest na co najmniej 50 milionów funtów (58,4 miliona euro).
Czy Chelsea metka z taką kwotą odstrasza? Teoretycznie nie, skoro starają się obejść system finansowego fair play na swój sposób. W ostatnich trzech okienkach pod rządami Todda Boehly'ego poziom wydatków na nowe nabytki powoli zmierza do granicy MILIARDA euro.
Z kolei taki deal byłby strzałem w dziesiątkę dla „The Gunners”. Balogun nie znajduje się w planach Mikela Artety, co pokazało zestawienie kadry meczowej na Nottingham Forest. Pod nieobecność kontuzjowanego Gabriela Jesusa zawodnik nawet nie znalazł się na ławce.
Kontrakt wychowanka Arsenalu wygasa za niespełna dwa lata, więc teoretycznie nie ma pośpiechu w kwestii sprzedaży.
Tego lata na Stamford Bridge wylądowali już Moisés Caicedo, Roméo Lavia, Christopher Nkunku, Axel Disasi, Nicolas Jackson, Lesley Ugochukwu, Robert Sánchez i Ângelo, a dojdzie jeszcze Deivid Washington z Santosu.